niedziela, 9 października 2011

Samotna wędrówka cd

Może przesadzam czy coś.
I w ogóle słowa Druha nie miały absolutnie nic wspólnego ze mną.
I może wszyscy dogryzali mi tylko i wyłącznie w żartach,
mówiąc, że stwierdzili, że zamarzłam
lub się poddałam.
No ale to nie zmienia faktu, że jest mi przykro.
Tak bardzo się staram, tak bardzo nad sobą pracuje.
Na zbiórkach czy wyjazdach Leśnych staram się nie marudzić.
Staram się dawać radę. Być twarda. Niezależnie ile mnie to kosztuje.
I owszem może na obozie byłam marudna i momentami wręcz leniwa
ale tak naprawdę to ja z kwaterki nie robiłam prawie nic na moim wcześniejszym
obozie, poza tym to było lata temu i gdy nagle miałam być wszechwiedzącą
zastępową robiącą za 5 i umiejącą wszystko to po prostu rzucałam wszystko w diabły
i miałam dość.
Ale sorry chyba widać jak bardzo ja się zmieniłam ostatnio.
I ile mi obóz dał.
A i tak nikt nie ma we mnie za grosz wiary.
Byłam taka dumna z siebie, że dałam radę na wędrówce,
że nie zmarzłam, że się nie poddałam, że mimo tego, że byłam
mokra i zmarznięta zbudowałam dla siebie szałas i jednak w nocy nie zmarzłam
i co
przychodzę i dowiaduje się, że faceci latali rano po lesie szukając mnie
mając dla mnie suche rzeczy
mając przed oczami mnie zjedzoną albo co najmniej zamarzniętą.
No i co gdy mnie nie znaleźli to stwierdzili, że sobie do domu pojechałam, tak?
Ja specjalnie wlazłam głęboko w las, bo chciałam być sama.
Nie chciałam się ciągle zastanawiać czy mnie ktoś usłyszy czy zobaczy.
Chciałam móc myśleć na głos, śpiewać duety sama ze sobą i zwyczajnie BYĆ sobą
mając tą miłą świadomość, że jestem naprawdę sama.
Może nie jestem twarda, może nie jestem bohaterem, może jestem marudna
ale co jak co jestem uparta i gdy się naprawdę zawezmę to się nie poddam.
A na tą wędrówkę się strasznie zawzięłam.
Od dwóch tygodni łaziłam i jojczałam, że chce jechać, więc jakbym mogła
się poddać??

I owszem cieszę się, że się martwili ale wolałabym gdyby sobie jednak darowali.
Owszem może i potykam się o własne nogi i ciągle gubię, owszem może
i pojechałam z pobolewającą momentami kostką ale i tak mogliby mieć
we mnie trochę więcej wiary.


Ps. Kostka praktycznie przestała boleć.
Ps2. Powlokłam się dzisiaj z Leszkiem i Agat na koncert zespołu N.
I w sumie nie byli źli.
Strasznie ciekawa byłam jak zagrają jako, że słyszałam o tym zespole
od dziewczyn, które chodzą z nimi do LO
i są oczywiście standardowo ich tajemniczymi wielbicielkami...
Ach czasami wolałabym nie wysłuchiwać części plotek.
Generalnie rzygać mi się chciało od debat czy zagrają dobrze czy źle.
A no i oczywiście 99,9 % tajemniczych wielbicielek
się na koncercie nie pojawiło. Cóż... temperatura spada poniżej 15 stopni
i jest wilgoć w powietrzu (włosy się kręcą) to już nie można wyjść z domu.

1 komentarz:

  1. nie wiem czemu ale mam ochotę pośpiewać z tobą gospel time..

    OdpowiedzUsuń