piątek, 30 listopada 2012

droga do błękitu

Gubię się.
W tym kim jestem, w tym czego chce.
Jak bym dopiero teraz uczyła się jak żyć.
Gubię się.
W ograniczonej przestrzeni czterech ścian.
W pozornej wolności szarych ulic.
W hałasie. W wymaganiach. W rozterkach.
Pragnę błękitu. Ciężaru plecaka na plecach. Bólu w zmęczonych stopach.
Przestrzeni. Znajomego rytmu marszu. Nucenia pod nosem.
I nie pomaga ucieczka, wiesz?
Ucieczka w każdej wolnej chwili.
Ucieczka do zapomnienia, do chwilowego szczęścia, do chwilowego spokoju.
Bo to nie jest tak, że...
Że ja wiem.
Że wiem, domyślam się, że mam choćby cień przeczucia...
Gdzie prowadzi moja droga.
Bo drogą do szczęścia przestała być już dawno.
Kanu poszło na dno, przebite nie chceniem.

poznajmy się...

''Powiedz co o mnie wiesz
Jak dobrze mnie znasz
Po kim mam taki lęk
Gdy zostaje znów sam

Gdy dopada mnie chaos
Nie zezwala na sen
Zabrania mi się cieszyć
 Że przyjdzie lepszy dzień

Mamy podobne myśli
Lecz w słowach brak potwierdzenia
Bo co z tego że intelekt
Jest jak cela ciasnego więzienia

Mijamy się namiętnie
Między ciasnymi ulicami
I nawet wtedy nie ma cienia
Za naszymi plecami''



środa, 28 listopada 2012



Wydrążeni ludzie

''Pomiędzy ideę
I rzeczywistość
Pomiędzy zamiar
I dokonanie
Pada Cień

Albowiem Tuum est Regnum

Pomiędzy koncepcję
I kreację
Pomiędzy wzruszenie
I odczucie
Pada Cień

A życie jest bardzo długie

Pomiędzy pożądanie
I miłosny spazm
Pomiędzy potencjalność
I egzystencję
Pomiędzy esencję
I owoc jej
Pada Cień

Albowiem Tuum est Regnum

Albowiem Tuum est
Życie jest
Albowiem Tuum est
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
Nie hukiem ale skomleniem.''

*Tuum est Regnum - Twoje jest królestwo

T.S Eliot

schudnąć

Jak to jest, że wcześniej cały czas słyszałam ''schudnij'', ''ćwicz'', ''zacznij o siebie dbać''. ''przestań tyle jeść'', a teraz gdy schudłam nagle cały czas słyszę, że jestem głupia, że powinnam normalnie jeść, że mam wspaniałą figurę etc.
NO CHYBA NIE.

Nie żałuje, że schudłam i zamierzam chudnąć dalej. Cel: 65/64 kg. Dopóki go nie osiągnę nie ma w ogóle mowy o końcu diety. A jako, że jestem bliżej niż dalej to czemu nie?
Może chuda jak patyk będę szczęśliwsza.

wtorek, 27 listopada 2012

zmiennie

Jak to jest, że osoby, które znam rok, dwa, trzy lata są mi bliższe niż osoby, które znam od lat nastu...
Wiem, ludzie się zmieniają. Ale... Ale to przecież nie miało być tak!
Znać kogoś naście lat... To brzmi niemalże jakbym już była stara ;)
Odrobinkę mnie to przeraża.
Bo wszyscy się zmienili, a ja... a ja... a ja jakoś tak nie.
Nie mam żadnych dogłębnych przemyśleń, żadnych konkretnych planów, w dalszym ciągu żyje utopijnymi marzeniami.
I wątpię żeby to wszystko się szybko zmieniło.
Bo gdy umrą marzenia - umrze Kundzia.
Choć w sumie gdy patrze na tych ludzi, których znam te 12 -13 lat, gdy patrze na ich życie od melanżu do melanżu, gdy widzę dziewczyny, z którymi grałam w klasy jak idą z wózkami... wtedy czuje się inna.
Dzisiaj widziałam dziewczynę, którą pamiętam gdy w wieku 8-9 lat obiecywała sobie, że nigdy nie stanie się taka jak jej niemalże już dorosła siostra, która bodajże miała wtedy może z 17 lat, że nigdy nie będzie uciekać z domu, imprezować, pić, palić, ćpać... Obecnie jest to pannica 18 letnia z bodajże dwójką dzieciaków, która swojego domu od lat nie widziała na oczy.
I żyje teraz dokładnie tak jak żyć nie miała. Zaledwie 10 lat po składaniu tych wiekopomnych obietnic sobie i każdemu kto chciał jej słuchać.

niedziela, 25 listopada 2012

emptiness

Niszczę każdą przyjaźń.
To takie... smutne?

Jeszcze nigdy do tego stopnia nie pragnęłam uciec. Zatracić się. Stracić się.
Zapętlam się. Katuje się. Ranie.

Kiedyś wydawało mi się, że to właśnie dorosłość jest bajką, że jest spełnieniem marzeń,
że nie ma nic lepszego w życiu niż być dorosłym.
Nie chce... Nie chce mieć tych 18 lat. Nie chce być ''dorosła''.
Nie chce taka być. Nie chce tak się czuć.
Nie chce odkrywać w sobie uczuć, których nigdy nie miało we mnie być.
Ja... Nie potrafię tak. Nie potrafię być taka.
Nie potrafię tego czuć. Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Inni - okej. Żyjcie sobie jak chcecie.
Ale... ja?
To nigdy nie miało być tak.
Nie chciałam zmieniać swojego... podejścia do siebie.
Miałam być prosta. Jednowymiarowa.
Przeciętna do bólu.
Nie miałam odkrywać, że jest inaczej.

Boje się.
''And I don’t want the world to see me
’cause I don’t think that they’d understand
 When everything’s made to be broken ''







czwartek, 22 listopada 2012

stuuudia.

Mrrrr... <3
Czeka mnie dojeżdżanie na studia do Bielska albo do... Cieszyna (buhaha),
bo oczywiście w Kato nie ma tych kierunków co bym chciała lub są na nie totalnie
chore wymagania -.-
Do Bielska jeszcze spoko. Pociągiem 40 minut.
ALE CIESZYN?
Zamieszkam tam w kartonie -.-

Czas mi się kurczy, a ja dalej nie wiem kim chce być.
Dobrze, że przynajmniej wiem co chce na maturze zdawać.
I dobrze, że te przedmioty są na tyle uniwersalne, że pasują na niemalże każdy kierunek
humanistyczny/społeczny.
Nie licząc tego, że tak w sumie to rozszerzony angielski by się przydał.
Ta... już lecę go zdawać.
Gdybym umiała mówić po angielsku to spoko... Ale nie umiem.
A pół roku przed maturą to zbyt mało czasu by się nauczyć.
I choć teoretycznie ustna jest bez poziomu to komisja i tak wie, że pisemnie
się zdawało rozszerzenie, więc tak trochę głupio wyjść na kretynkę, która nie umie
powiedzieć podstawowych słów.


Zostanę sprzątaczką czy coś.
Bo generalnie hasło pt ''realizuj marzenia'' w żaden sposób do mnie nie przemawia.
Nie mam marzeń. A w każdym razie marzeń związanych z karierą zawodową.
Nie chce dorastać!

EDIT.
Właśnie sobie sprawdziłam na stronie PKP.
Połączenie Tychy - Cieszyn
Nie dość, że zbankrutowałabym na bilety to jeszcze do jedzie się 2 godziny -.-

Obłoki

Obłoki, straszne moje obłoki,
jak bije serce, jaki żal i smutek ziemi,
chmury, obłoki białe i milczące,
patrzę na was o świcie oczami łez pełnemi
i wiem, że we mnie pycha, pożądanie
i okrucieństwo, i ziarno pogardy
dla snu martwego splatają posłanie,
a kłamstwa mego najpiękniejsze farby
zakryły prawdę. Wtedy spuszczam oczy
i czuję wicher, co przeze mnie wieje,
palący, suchy. O, jakże wy straszne
jesteście, stróże świata, obłoki! Niech zasnę,
niech litościwa ogarnie mnie noc.

Czesław Miłosz

szaruga.

Przyjaźń wymaga zaciągania długów, których nigdy, przenigdy nie powinno się zaciągać.
Wobec nikogo na świecie.
Bo może się później okazać, że są zbyt trudne do spłacenia.

Zapętliłam się?






Jesień to zły czas.
Melancholijnie, sentymentalnie i znów...



Odczaruj mnie.



''nie mierze wysoko

próbuje tylko

utrzymać się przy życiu jeszcze przez jakiś czas,

wiec jeśli kiedyś zastukasz do drzwi

a ja nie otworze

i nie będzie u mnie kobiety

to może właśnie złamałem szczękę

i szukam kawałka drutu

albo może poluje na motyle na

tapecie mojego pokoju,''
C. Bukowski

wtorek, 20 listopada 2012

Znawczyni fotografii ze mnie taka jak wcale ale gdy wchodzę na Digarta i widzę w promowanych zdjęcia dziewczyn obejmujących się ramionami, które różnią się ewentualnie kolorem włosów modelki czy tłem to mnie szlag trafia.
Nie rozumiem współczesnej fotografii. Gdzie jakikolwiek indywidualizm?

maturalnie mniej czy bardziej.

Próbna matura z j. polskiego.
Szał.
Ostatni raz CR-ke (czytanie ze zrozumieniem), wypracowanie czy analizę wiersza pisałam mniej więcej w czasach gdy ta planeta była młoda, a mamuty były w pełni sił.
Wyrażenia ''apostrofa'' czy ''neologizm'' są dla mnie równie zrozumiałe co zaklęcia voodoo, bo jedyne nad czym myślałam przez ostatnie trzy lata na polskim to krzyżówki w Metrze ewentualnie pytania w ''Milionerach''.

Mimo to przybyłam, zobaczyłam i chyba zwyciężyłam - parafrazując Cezara. Niebiosom dzięki, że analizując wiersze nie musiałam udawać, że coś wiem i że coś czytałam. Swobodnie lałam wodę nie bojąc się, że popełnię gafę, która przyprawi jakiegoś biednego polonistę z mojej szkoły o zawał. Choć nie... jeśli pan. B sprawdzałby moją prace w żadnym stopniu by mnie to nie obeszło.
Niestety reszta moich znajomych nie miała na tyle instynktu samozachowawczego i udawali, że jednak coś wiedzą.
Sądzę, że poloniści z mojej szkoły nie przejdą obojętnie nad stwierdzeniem, że Wokulska była prostytutką i załamią ręce nad kolokwializmami w stylu ''Sonia była puszczalska''. Nie żebym ja miała w swojej analizie więcej kolokwializmów niż jakichkolwiek innych sformułowań no ale spuśćmy na to zasłonę milczenia.

Muszę przyznać, że Operon mile mnie zaskoczył. Tekst, który zaserwowali nam na początku był całkiem znośny i nieźle napisany, a pytania do niego logiczne i wymagały praktycznie zerowej wiedzy ogólnej.
Nie licząc dwóch pytań.
Choć przyznaje się bez bicia, że moją pierwszą myślą po przeczytaniu tekstu było ''ciekawe co X. z tego zrozumiała, tak wiele tu ''trudnych'' słów''.

Większość czasu przeznaczonego na pisanie spędziłam rysując kwiatki, motylki i kwadraciki w brudnopisie, bo jedyne co chodziło mi po głowie po przeczytaniu ''min. 2 strony (ok. 250 słów)'' to myśl ''wiem, że nic nie wiem''. Dopiero w momencie gdy w myślach zaczęłam dziękować sobie i niebiosom, za pisanie bloga i pamiętnika, mój mózg zaskoczył, stwierdzając, że raz się żyje, przecież lanie wody to moja życiowa pasja.
Jeśli dostane choć punkt za wypracowanie moje zdumienie nie będzie miało granic.


Jutro matma.
Niebiosa miejcie mnie w opiece.

poniedziałek, 19 listopada 2012

''Choć moja dusza może spoczywać w mrokach odrodzę się w boskim świetle. Bo kochając gwiazdy całym sercem, przestałem drżeć przed nocą.''
Sarah Williams
The Old Astronomer to his Pupil
(Stary astronom do swojego ucznia) 

sobota, 17 listopada 2012

Zmieniłam się. Nabrałam grubej skóry, obojętności i przede wszystkim pokory.
Pokory wobec tego kim jestem i kim mogę być.
Pokory wobec decyzji podejmowanych wokół mnie.
I czasem przeraża mnie trochę, że nie potrafię już walczyć.

''Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie.
Chciałem żyć pełnią życia i wyssać z niego całą kwintesencję.
Wykorzenić wszystko co nie jest życiem,
 bym w chwili śmierci nie odkrył... że nie żyłem.''

środa, 14 listopada 2012

co jest słuszne?

http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1671297,1,mezczyzna-w-stanie-wegetatywnym-przemowil-do-lekarzy,index.html

Dobra jestem w stanie zrozumieć ekscytacje lekarzy tym odkryciem ze strony czysto naukowej.
Jestem w stanie zrozumieć ekscytacje społeczeństwa, bo może się okazać, że kiedyś, w dalekiej przyszłości stan wegetatywny nie będzie wyrokiem skazującym na spędzeniu w szpitalnym łóżku reszty życia.
Ale z chiny nie umiem zrozumieć rodziny faceta z którym nawiązano kontakt.
Po co od tylu lat na siłę trzymają go przy życiu? PO CO?
Nie wiem jak on ale ja nie chciałabym spędzić 12 lat w szpitalu i to szczególnie jeśli miałabym świadomość. 12 lat wpatrywania się w szpitalny sufit czy zamknięcia we własnej głowy, bez szans, że to się szybko zmieni?
Zwariowałabym.
Zdecydowanie wolałabym nie marnować prądu, miejsca w szpitalnym łóżku, czasu i energii mojej rodziny i zdrowych organów, które mogą się komuś przydać.
Jeśli kiedykolwiek będę ''warzywkiem'' błagam niech ktoś się potknie o kabel i mnie odłączy albo wywiezie gdzieś gdzie eutanazja jest legalna.

wtorek, 13 listopada 2012

życie

Mogę nie jeść, mogę nie przesypiać nocy, mogę być totalnym zombi, bez przyjaciół i zainteresowań.
Ważniejsze jest przecież żebym była w domu i się uczyła.
Bo przecież tylko do tego sprowadza się życie, a ja nie powinnam mieć żadnych innych potrzeb.
Harcerstwo, znajomi? Głupi wymysł.
Siedź w domu, pożyjesz później.
Zresztą do tego się przecież sprowadza nowomodna filozofia życiowa:
pracuj, ucz się, żyj szybko, żyj płytko, a prawdziwie pożyjesz później.

'Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być.''
C. Bukowski



literatura młodzieżowa, czyli czemu wydawcy uważają nas za tępaków

Usiadłam. Otworzyłam książkę. Przeczytałam pierwsze 20 stron. I...
I stwierdziłam, że wsiadam na miotłę i odlatuje na księżyc.
Kolejna tak szablonowa książka, że nic tylko wrzeszczeć, płakać i spalić to badziewie na stosie razem z autorką.
1. Nowa szkoła
2. Przystojny, tajemniczy chłopak
3. Cudowna przyjaciółka, która się objawia sama z siebie
4. Odkrywanie tajemnicy małego miasteczka: magia/ wampiry/ wilkołaki/ anioły/ demony/ potwory
5. Wielka miłość
6. Kłopoty
7. Happy end.
Po tych 20 stronach jestem w stanie ze 100 % pewnością w stanie przewidzieć jak potoczy się akcja.
To takie smutne.

Generalnie każdy kto widzi jakie książki ja czytam załamuje się i stwierdza, że jestem dziwna.
18 latka czytająca młodzieżową fantastykę to widok dość niezwykły.
Szczególnie, że to co szumnie wydawnictwa nazywają bestsellerami dla młodzieży jest totalną, bezwartościową papką i zlepkiem ciągle tych samych wątków.

Czemu to więc czytam?
Bo wciąż usiłuje zrozumieć jak coś takiego może stać się bestsellerem, czemu wydawcy wydają i promują książki, które różnią się od siebie tylko okładką oraz co te wszystkie nastolatki w tym widzą.
I owszem czasem zdarza się jakaś perełka, która nie sprowadza się tylko do nieszczęśliwej miłości i walki z przeznaczeniem ale jest to książka 1 na 100 i to wygrzebana z najdalszego konta biblioteki i oskrobana z kurzu.

Nie rozumiem czemu wydawcy wciskają nam - nastolatkom totalne buble i uważają, że będziemy to czytać bez słowa protestu i czemu książki, które coś ze sobą noszą są traktowane przez nich ''po macoszemu''.



poniedziałek, 12 listopada 2012

cudowny polonista, czyli jak znienawidzić lekcje polskiego



Uwaga. Poniższy tekst jest absolutną antyreklamą dla mojej szkoły. Jest też absolutnie moją subiektywną oceną, więc nie sugerujcie nim zbytnio wyrabiając sobie opinie o moim ukochanym liceum.

''Jakie mogą być sprawdziany z polskiego? CR-ka ewentualnie z lektury...?''
Jeszcze do nie dawna też tak uważałam.
Dziś stwierdzam, że bardzo, bardzo się myliłam.
Wyobraźcie sobie, że istnieją nauczyciele u których przez całą szkołę średnią nie piszę się ani jednej CR-ki (czytanie ze zrozumieniem), nie wspominając już nawet o jakiejkolwiek wypowiedzi pisemnej.
Mając lekcje z panem B. można zapomnieć o rozwijaniu jakichkolwiek talentów literackich czy zainteresowań humanistycznych. Masz wykuć hasła z podręcznika (które nawiasem mówiąc DO NICZEGO się nam nie przydadzą) i tyle.
Wyobraźcie sobie również, że można przerabiać na lekcjach materiał z rozszerzenia nie przerobiwszy podstawy. I to u klasy matematycznej w której maturę rozszerzoną z naszego cudownego języka ojczystego zdaje tylko jedna osoba (nawiasem mówiąc to ja). Cóż, dziękuje panu, że nie muszę się sama uczyć ale sądzę, że moja klasa chciałaby jednak... hmmm na przykład zdać maturę!
JAK MOŻNA PRZERABIAĆ LEKTURY Z ROZSZERZENIA NIE PRZEROBIWSZY LEKTUR Z PODSTAWY?
Jak można zmarnować 2 miesiące klasy maturalnej na materiał z rozszerzenia, na pisownie, na to jak poprawnie wymawiać francuskie słówka, na sylabizowanie i rymy w wierszu? DO CZEGO NAM SIĘ TO MA PRZYDAĆ?
I pytanie podstawowe; kogo z mojej klasy to tak naprawdę interesowało i ile osób (nie licząc tych, którym się chciało to wykuwać na sprawdzian) cokolwiek z tego zapamiętało?

Posłużę się tu może stroną CKE;
''Poziom podstawowy
Arkusz na poziomie podstawowym składa się z dwóch części:
a) części sprawdzającej rozumienie czytanego tekstu,
b) części sprawdzającej umiejętność pisania własnego tekstu.''
Po lekcjach z naszym genialnym nauczycielem nie umiemy ani tego, ani tego.

A żeby było ciekawiej to pan B. na pytanie czemu przerabiamy lekturę rozszerzoną skoro nie przerobiliśmy podstaw odpowiedział ''bo tak jest w książce'' i zmienił temat.
Super. W książce może być nawet słoń w trampach tańczący na linie. Nie zdajemy matury z tego co jest w naszym podręczniku (który nawiasem mówiąc jest najgorszym podręcznikiem do j. polskiego jaki w życiu widziałam) tylko z podstawy programowej.

Kolejną ciekawą rzeczą u naszego polonisty są obowiązkowe konsultacje maturalne przygotowujące do matury ustnej.
To była najbardziej zmarnowana godzina w moim życiu.
Nie dość, że wszystkie lektury, które nam polecił były ze słownika pojęć z matury ustnej (czyli książki, które są wykorzystywane co roku przez wszystkich leniwych uczniów, którym się nie chce szukać), więc na pewno zaskoczymy komisje naszą oryginalnością w doborze lektur, to jeszcze G. i W. dowiedziały się, że tak w sumie to on się nie zna na sztuce, więc muszą spytać kogoś innego.
Dzisiaj ''uszczęśliwił'' nas informacją, że stworzył harmonogram konsultacji i każde z nas ma się pojawić w wyznaczonym przez niego terminie. A w przypadku sytuacji losowej trzeba się z kimś wymienić, oczywiście uprzednio to z nim konsultując. Ciekawa jestem co w przypadku nagłych zdarzeń losowych...
No i ciekawe co by mi zrobił gdybym te konsultacje najzwyczajniej w świecie olała...
G. po ujrzeniu harmonogramu była przeszczęśliwa, bo okazało się, że do końca listopada musi przedstawić KOMPLETNĄ bibliografie swojej pracy.
Fajnie, że ja nie wiem nawet czy zostanę przy obecnie zadeklarowanym temacie.
Na szczęście harmonogram jest według listy w dzienniku więc mój termin przypada dopiero w styczniu.


W 1 klasie przerabialiśmy przez calutki rok biblie lub poezje maryjną, a pan B. łączył się z bogiem, w tym roku zaś przerabiamy więcej materiału z rozszerzenia niż z podstawy.
Pani R.-K. wróć! Tęsknimy!

niedziela, 11 listopada 2012

''Wiem, że nie jest ci to na rękę. Ale nic na to nie poradzę. Od chwili, gdy wpadłaś z rozpędem w moje życie, byłem zgubiony. Boję się wyznać co czuje, bo boje się... sam nie wiem, że wepchniesz mnie do ogniska, a może, co bardziej prawdopodobne, odrzucisz. Albo, co najgorsze, zaczniesz mną pogardzać. - Jego głos załamał się nagle. Znów spuścił wzrok. - Kocham cię - powiedział w końcu. - Jesteś mi droższa niż ktokolwiek inny. Nie sądziłem, że potrafię tak pokochać. Ty płaczesz... Wybacz, już nic nie mówię. ''

K. Cashore
''Wybrańcy''


„Zrozumieć poezję. Napisał J. Evans Pritchard, doktor filologii. Aby w pełni zrozumieć
poezję i trafnie ocenić jej wartość, musimy posiąść najpierw umiejętność rozpoznawania
stopy wiersza, rymów i tropów, a następnie postawić przed sobą dwa zasadnicze
pytania. Pierwsze: z jakim artyzmem przedstawiono w wierszu podjęty temat? I drugie: jaką
wagę znaczeniową ten temat posiada? Odpowiedź na pytanie pierwsze ocenia artystyczną
doskonałość utworu, a odpowiedź na pytanie drugie ocenia ważność jego treści. Kiedy
odpowiemy już na oba pytania, zrozumienie wiersza i określenie jego wspaniałości przyjdzie
nam stosunkowo łatwo. Wystarczy, jeśli artystyczną doskonałość odłożymy na osi
horyzontalnej, a ważność treści na osi wertykalnej. Wówczas rozmiar zakreślonego na
naszym wykresie pola stanie się dla nas odpowiednią miarą wspaniałości wiersza. Na
przykład, sonet Byrona może uzyskać wysoką notę na osi wertykalnej, ale jedynie przeciętną
na osi horyzontalnej, gdy tymczasem sonet Szekspira uzyska wysokie noty zarówno na osi
wertykalnej, jak i horyzontalnej, dając nam na wykresie bardzo duże pole i ujawniając w ten
sposób swą rzeczywistą wspaniałość.(..)Analizując w dalszej części niniejszego podręcznika kolejne wiersze, stosuj powyższą metodę graficzną. Wraz z coraz pewniejszym jej opanowaniem, wzrośnie twoja
radość z czytania wierszy oraz umiejętność zrozumienia poezji.”

''Stowarzyszenie umarłych poetów''

Na każdej lekcji j. polskiego staje mi przed oczami ten fragment tekstu.
To smutne, że ta analogia sama się nasuwa.
To liceum miało nauczyć nas myśleć, miast tego uczą nas schematów.
Tak. Zamknijcie mnie w klatce. Bo jestem dziewczyną. Bo mam maturę w tym roku. Bo ciągle coś. Bo lepiej jak siedzę w domu wpatrzona w komputer niż jak wyjdę spotkać się z ludźmi. Bo najważniejsze jest Wasze poczucie kontroli i władzy. Bo jeszcze może bym się na Was uodporniła i zaczęła żyć niezależnie.

Życie na łasce, na fali kaprysów.
I nawet nie mam już sił się buntować.
Nie mogę walczyć z każdym, zawsze i wszędzie.
Mam już dość.


Każda władza deprawuje. Nawet ta.

niedziela, 4 listopada 2012

sama sobie zniszczyłam wszystko
- Małe rzeczy, krótkie chwile. Czy ty nigdy nie kochałeś?
- Kochałem. Jeśli miłość to pragnienie czyjegoś przetrwania. Jeśli miłość to pragnienie, by nigdy nie iść na łowy samotnie.
Gdy spada się w ciemności można się wiele nauczyć.
Strachu. Strachu przed upadkiem. Przed końcem. Przed utratą.
Bezdenna otchłań. Byłam niczym.
Lot przyprawiał mnie o drżenie serca . Nic nie powinno spadać bez końca.
Spadałam.
Spadałam bez końca.
Zostałam pochłonięta.
Fala desperacji. Strachu.
Miesza mi się w głowie.
Chrapliwy oddech. Cisza.
Trwać?
Bałam się, że zaraz zwariuje. Czerń.
Monotonny szum wody?
Psychodelia.
Trans.
Nic.

sobota, 3 listopada 2012

Because everything is nothing





i żal, żal, żal
do siebie do świata.
za pustkę.
i to co teraz robię ze swoim życiem w żaden sposób tej pustki nie wypełnia.
mimo, że jest lepiej
to w pewien sposób jest gorzej niż w zeszłym roku.

osiemnastka

Zaczyna mi doskwierać brak snu.

Osiemnastka. Nie taka jaka miała być, nie taka jaką chciałabym mieć ale i tak udana.
Sweet focie w mojej łazience, wywalanie imprezy za drzwi, bo kot wlazł w kanapę i nie chciał wyjść. Dziwne rozmowy, której treści wolałabym nie znać.
Najlepsze w tym wszystkim było to, że nie było żadnych zgonujących, rzygających pod siebie, co na osiemnastce jest zjawiskiem dość rzadkim.
Jak widać da się.
Da się mieć ''normalną'' osiemnastkę i nie musieć następnego dnia wycierać rzygów czy remontować mieszkania.

No i generalnie zamorduje dziewczyny za prezent.
Big John...
W sumie był największą atrakcją imprezy...
Moi rodzice będą mi go wypominać i się ze mnie wyśmiewać przez najbliższe 10 lat.
Dmuchana lalka z wibratorem zawsze spoko...

czwartek, 1 listopada 2012

wolontariat

Nie rozumiem czemu ludzie nie rozumieją, że nie rusza mnie ich zdanie. Jedyne opinie, które mnie ruszają to opinie ludzi do których mam szacunek, którzy są dla mnie ważni lub opinie w miarę konstruktywne.
Nie zmienię się. W wieku 18 lat już za późno na diametralną zmianę charakteru.
A jednej cechy na pewno nie zamierzam zmieniać: nie lubię ludzi.
Jest konkretna grupka osób, którą się otaczam i nikt więcej nie jest mi potrzebny.


Po dzisiejszym dniu mogłabym spokojnie napisać charakterystykę typowego polaka.
Po raz kolejny sprawdziła się stara zasada, że bogaci nie dają nic, biedni wrzucają ile mogą.
Co jak co ale choćby po ubiorze widać stan majątkowy.
Gdy widziałam ludzi dostatnio ubranych, dźwigających torby pełne zniczy, tandetnych ozdób i sztucznych kwiatków, którzy żałowali złotówki na hospicjum to szlag mnie trafiał.
Zmarłym kwiatki do szczęścia potrzebne nie są, zamiast myśleć tylko o nich może pora by pomyśleć o żywych?
Po tekstach ''ja nie wspieram'', ''nie mam rąk'', ''dajcie mi spokój, deszcz pada'', ''nie mam czasu'', symulacji głuchoty i ślepoty, zawracaniu na widok puszki, klepaniu się po kieszeniach i uciekaniu czy wciskaniu kitu ''jak będę wracać'', ''ja wesprę ale nie dzisiaj'' itp miałam wielką ochotę lać puszką ludzi przez łeb.
Od wrzucenia złotówki się nie zbiednieje.
A już szczególnie kurwica mnie brała gdy ludzie ''nie mieli pieniędzy'' po czym szli sobie kupić pierniczki czy obwarzanka.
 No ja pierdziele co za naród!
A no i jeszcze cudowni byli rodzice, którzy na nasz widok nagle brali dziecko za rękę żeby przyśpieszyło i czasem nie chciało nam nic wrzucić.

Ale i tak najbardziej się wnerwiłam na widok baby dumnie obnoszącej się z szalikiem z fretek.
Gdy dotarło do mnie W i G, że to prawdziwe to nas po prostu wmurowało.
Jak można zabijać fretki dla szalika? To jest chore! Totalnie, absolutnie chore!




Przeprosiłam się z Papa roach, więc słuchawki na uszy, książka za którą się biorę od tygodnia do ręki
i pozostaje mi życzyć Wam dobrej nocy.