wtorek, 28 lutego 2012

może ktoś Cię zrozumie

szukając starego zdjęcia na fotoblogu natknęłam się na mój niegdyś ukochany wiersz
Szymborskiej i po prostu nie mogłam go tu nie wrzucić.
Wisława Szymborska
Na wieży Babel

- Która godzina? - Tak, jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi,
który by brzęczał nad Tobą, gdy śpisz.
- Więc nie słyszałaś burzy? Murem targnął wiatr,
wieża ziewnęła jak lew, wielką bramą
na skrzypiących zawiasach. - Jak to, zapomniałeś?
Miałam na sobie zwykłą szarą suknię
spinaną na ramieniu. - I natychmiast potem
niebo pękło w stubłysku. - Jakże mogłam wejść,
przecież nie byłeś sam. - Ujrzałem nagle
kolory sprzed istnienia wzroku. - Szkoda,
że nie możesz mi przyrzec. - Masz słuszność,
widocznie to był sen. - Dlaczego kłamiesz,
dlaczego mówisz do mnie jej imieniem,
kochasz ją jeszcze? - O tak, chciałbym,
żebyś została ze mną. - Nie mam żalu,
powinnam była domyślić się tego.
- Wciąż myślisz o nim? - Ależ ja nie płaczę.
- I to juź wszystko? - Nikogo jak ciebie.
- Przynajmniej jesteś szczera. - Bądź spokojny,
wyjadę z tego miasta. - Bądź spokojna,
odejdę stąd. - Masz takie piękne ręce.
- To stare dzieje, ostrze przeszło
nie naruszając kości. - Nie ma za co,
mój drogi, nie ma za co. - Nie wiem
i nie chcę wiedzieć, która to godzina.




tak, też Cię kocham <3
ja piszę o miłości, a Ty o niej gadasz.
w kółko.
więc się nie czepiaj :P

Zbuduj pancerz. Utkany z mgły i promieni wschodzącego słońca. Ukryj uśmiech i łzy.
Bo każda emocja jest słabością. Sobą możesz być w cieniu drzew, w katedrze lasu.
Pośród górskich przełęczy gdzie odpowiada Ci tylko Twój głos. Zbuduj mur.
Schowaj za nim swoje marzenia. Marzyć możesz pod gwiaździstym niebem.
Oświetlona spadającą gwiazdą. Nie śnij. Nie bądź krucha i bezbronna. Nie kochaj.
Nie potrzebuj, bo i tak odejdzie. Nie ufaj. Nie wybaczaj. Nie lataj, bo im wyższy
lot tym boleśniejszy upadek.
Nie żałuj. Niczego to nie zmieni. Zaprzyjaźnij się z samotnością. Najwierniejszą
przyjaciółką, która nigdy Cię nie opuści. Nie płacz. Nie warto.
Dziewczęce marzenia spełniają się tylko na krańcu tęczy. Szukaj go.
Nie tęsknij. Nie ma za czym. Tego nigdy nie było. Było urojeniem.
Nie szukaj ukojenia. Szukaj drogi.
''I try to make it through my life
In my way
there's you
I try to make it through these lies
And that's all I do
(...)
If you were dead or still alive
I don't care
I don't care
Just go and leave this all behind
Cause I swear (I swear)
I don't care''

poniedziałek, 27 lutego 2012

Pokaż mi drogę.

'' Nie można zmienić przeszłości. Można iść tylko naprzód''

''A jeśli tak naprawdę nie można nikogo mieć, pomyślała teraz. Nieważne, jak bardzo się kocha,
ten ktoś może wyślizgnąć się między palcami jak woda i nic nie da się zrobić. Rozumiała, dlaczego
ludzie mówią o ,,złamanych'' sercach. Czuła jakby jej było z popękanego szkła, a odłamki kuły jak noże,
kiedy oddychała.''
Miasto upadłych aniołów
Cassandra Clare

''Ja mógłbym zamknąć się w orzechowej łupinie i uważać się za króla nieskończonych przestrzeni, bylem tylko snów złych nie miewał.''
Hamlet


Dwa pierwsze cytaty banalne aż do bólu. Nie oszukujmy się. Cytaty takie jak książka. Banał dla nastolatek. 
Ale taki właśnie jest mój świat. Taka właśnie jestem. Zwykłą, banalną nastolatką. Twarzą w tłumie.


Klub. Pulsujące światła. Ogłuszająca muzyka. Dym z papierosa leniwie unosi się pod sufit. Tłumy. 
Ciała drgające w rytm muzyki. 
I w tym wszystkim ja i Wera. Niczym przybysze z innego świata. W swoich zwykłych jeansach, czarnych 
koszulkach, trekach i bez odrobiny makijażu nie pasujemy do świata tunik, krótkich spódniczek,
kolorowych rajstop, tony błyszczyku i eyelinera.  
Piosenki z krótkim, prostym tekstem, wpadającym w ucho, nie budzą w nas chęci do tańczenie, tylko
pusty śmiech. Parkiet nie przyciąga tylko odrzuca. A myśli zamiast do tu i teraz uciekają w dal. 

Świat dyskotek to zdecydowanie nie nasz świat. 
Kultowa, koncert, okej. Imprezy? Ratunku!

Głowa pulsuje, kaszel rozrywa płuca, chrypa blokuje głos. 
A mimo wszystko trzeba jutro wstać i ruszyć tyłek do szkoły.
Nie mam czasu na chorobę. 

Chwyć mnie za rękę, powiedz, że wszystko będzie dobrze i zaprowadź na koniec świata.
Ilu z Was ma ochotę to wykrzyczeć?
Idealizując obiekty swojej miłości uważamy, że jeśli tylko ta ukochana osoba pojawi się
u boku to wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie poukładane i na swoim miejscu.
Droga się wyprostuje i wyrówna, a życie będzie istną sielanką.
Szkoda tylko, że życie to nie bajka.
Cóż. Wierzmy w marzenia zanim życie pozbawi nas złudzeń. 


''Show me to the end of the night
Show me to the end of the day
Show me to the end of tomorrow, tomorrow

Show to me the path I should take
Show to me the choice I should make
Show me direction, direction

Show me the way
 (...)
Show me today

And if I ever lose my way
And if I ever go astray
Show me direction, direction

Take me to the darkest hour
Show to me the strength and power
 Give me the key''

wtorek, 21 lutego 2012

życie to nie teatr

Czasami żałuje, że jednak nie zostałam w ZHRze co jest nieco frustrujące.
No ale cóż.

Noc. Nie czarna, nie pełna gwiazd, tylko szara, rozświetlona światłami miasta.
Kolejna noc gdy ciemność rozświetla ekran komputera, a jednym towarzyszem
jest książka na biurku. Chciałabym móc wziąć telefon, wykręcić te dziewięć
cyfr i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Nie dziś to jutro. Chciałabym
usłyszeć, że za chwile będziesz. Tak jak kiedyś byłeś. Chciałabym znów
wędrować pustymi ulicami rozmawiając o niczym i o wszystkim. Chciałabym tą noc,
ten wieczór w sumie, spędzić wsłuchana w szum wiatru u boku osoby, która wydawało
by się była mi wtedy najbliższa na świecie.
Brzmi jak bym była zakochana, prawda? Niebiosom dzięki, że nie jestem, bo do kolejnej
zawiedzionej przyjaźni nie chciałabym jeszcze dołączyć złamanego serca.


Życie to jest teatr, mówisz do mnie, opowiadasz
Maski coraz inne, coraz mylne się nakłada
Życie to zabawa, wszystko to jest jedna gra
Przy otwartych i zamkniętych drzwiach
To jest gra!

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam
Życie to nie tylko kolorowa maskarada
Życie tym piękniejsze i ważniejsze jeszt
Blednie przy nim wszystko, blednie nawet sama śmierć

Ty i ja - teatry to są dwa!
Ty i ja!

Ty - ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
Lecz nie zaraźliwy jest Twój śmiech
Bo ty grasz!

Ja - Cały jestem zbudowany z ran
duszę na ramieniu wiecznie mam
Lecz gdy śmieje się, to ze mną też cały świat

Dzisiaj bankiet u artystów, ty się tam wybierasz
Gości będzie dużo, nieodstępna tyraliera
Tańce, alkohole, pewnie flirty będą też
Potem drzwi otwarte zamkną potem się
No i cześć!

Wpadnę tam na chwilę, zanim spuchnie atmosfera
Wódki dwie wypiję, potem cicho się pozbieram
Wyjdę na ulicę, przy fontannie zmoczę łeb
Wyjdę na przestworza, przecudowny stworzę wiersz

Ty i ja - teatry to są dwa
Ty i ja!

Ty - ty prawdziwej nie uronisz łzy.
Ty najwyżej w górę wznosisz brwi.
Lecz niezaraźliwy wcale jest twój śmiech.
Bo ty grasz!

Ja - Cały jestem zbudowany z ran
duszę na ramieniu wiecznie mam
Lecz gdy śmieje się, to w krąg się śmieje świat!
Ja...

niedziela, 19 lutego 2012

daj mi pochodnie

''Jeśli istniało coś takiego jak fatum, pojawiłam się na tej ziemi po to, by niszczyć, a nie tworzyć.''
Nocny wędrowiec

Upadek. Kto nie upada? Każdy czasem upada, błądzi, gubi drogę, zatraca się w przeszłości.
Ilu z nas ma w głowie sceny, które widzi za każdym razem gdy zamknie oczy?
Rozterki, melancholie, malkontenctwo. Cóż. Jesteśmy tylko ludźmi.
Taka jest cena przejścia przez życie z otwartymi oczami. Przecież mogłabym zamknąć oczy, wyłączyć myślenie i żyć od imprezy do imprezy. Mogłabym. Chciałam. Ba, pewnie by mi się nawet udało, wyrzuty sumienia z czasem cichną, wiem, przecież już kiedyś to sprawdziłam. Mogłam zdusić płomień. Po co komu sumienie i ideały w dzisiejszych czasach? Było mi łatwiej. Łatwiej nie myśleć. Być kolejną twarzą w tłumie. Żyjąc w świecie skate parku, w świecie tokarni czy tawerny. Spadałam by opaść na dno i się tam wygodnie usadowić. Tyle, że było wtedy parę osób, które mnie złapało. W takie wieczory jak ten, gdy siedzę rozgoryczona żałuje, że się tak stało. Lepiej było pozwolić mi upaść lub pozwolić by złapał mnie ktoś inny niż łapać mnie w siatkę gładkich słówek, obietnic bez pokrycia, niż prosząc, któż potrafi odejść gdy słyszy ''nie odchodź, potrzebuje cię!''. Ja nie potrafiłam. Zaufałam. Pozwoliłam sobie się przywiązać. ''Nigdy nie odejdę.''. Chyba wolałabym żeby odszedł. Co innego gdy ktoś jest dla mnie wredny od zawsze, dokucza mi i to od zawsze tak działało, w obie strony, a co innego gdy ktoś z osoby, która zawsze była ostoją, od której nie słyszałam nigdy złego słowa, która zawsze wspierała, nagle staje się ucieleśnieniem wredoty i sarkazmu.

'' - A między wami coś jest?
- Przyjaźń. Tylko i wyłącznie. A co?
- Nic, nic. Po prostu widać, że wam ze sobą dobrze.''

Jak mi tego brakuje. Bardziej niż sądziłam. Tej osoby od której nigdy nie słyszałam
'' jak ty wyglądasz'' ''przecież jesteś na diecie'' ''zmień się'' '' ogarnij się''.
Która mnie akceptowała taką jaką jestem, nie marudząc, że mam zrobić grzywkę na ukos, że jak ja to się ubrałam, że czego to ja słucham. 

Teoretycznie mogę zwalić wszystko na fatum. Wszystkie swoje nieszczęścia i porażki. Może po prostu przeznaczony mi jest zły los. A może po prostu nie umiem dobierać sobie przyjaciół. A może to mój duch jest za słaby, wola zbyt łatwo daje się ugiąć ciężarowi zdarzeń.


''Daj mi pochodnię; nie dbam o zabawę.
 Duszę mam w mroku, więc będę niósł światło.''
Wiliam Szekspir







Cause mirrors can't see our heart

''– Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej.
– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.
– Właściwie wszystko mi jedno.
– W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.
– Chciałabym tylko dostać się dokądś – dodała Alicja w formie wyjaśnienia.
 – Ach, na pewno tam się dostaniesz, jeśli tylko będziesz szła dość długo.''
Alicja w Krainie Czarów

Zaczynam tracić wiarę, że droga, którą wybrałam prowadzi gdzieś, gdziekolwiek.
Pełna zakrętów, nierówności, wzniesień nie do pokonania i urwisk bez dna z liną
zamiast mostu. Czasami zawraca, czasem przysypuje ją piach i nie da się jej odnaleźć,
a jej cel jest poza zasięgiem wzroku. No ale ''Przede mną droga którą znam,
 Którą ja wybrałem sam''. Lepiej iść taką drogą niż stać w miejscu.

''Nie powinnam była tyle płakać (...). Spotyka mnie teraz za to taka kara, że mogę się utopić w swoich własnych łzach.''
Alicja w Krainie Czarów

''– Ale bardzo tu samotnie! – powiedziała Alicja melancholijnym głosem i na myśl o tej samotności dwie wielkie łzy stoczyły się po jej policzkach.
– Och, nie rób tego! – zawołała biedna Królowa załamując rozpaczliwie ręce. – Weź pod uwagę, jaką jesteś dużą dziewczynką. Weź pod uwagę, jaką długą drogę dzisiaj przebyłaś. Weź pod uwagę, która jest godzina. Weź pod uwagę wszystko jedno co, tylko nie płacz!
Na to Alicja nie mogła powstrzymać się od śmiechu, chociaż łzy nie przestawały płynąć. – Czy można powstrzymać się od płaczu tylko dlatego, że weźmie się coś pod uwagę? – zapytała.
 – Tak właśnie należy postępować – powiedziała jak najbardziej stanowczo Królowa. – Jak wiesz, nikt nie może robić dwóch rzeczy na raz.''
Po drugiej stronie lustra

Dorosłość. Dla większości to jest po prostu ten dowód w portfelu. Te ukończone ileś tam lat.
Tyle tylko, że wiek nie równa się dorosłości.
Czym jest dorosłość? 
Mi, małolacie, ciężko stwierdzić czym jest dorosłość. Szczególnie, że mi się do tego jakoś
specjalnie nie śpieszy.
Zawsze uważałam, że dorosłość to umiejętność trzymania emocji na wodzy, umiejętność oddzielenia
osoby od emocji do niej żywionych i podejmowania decyzji na podstawie nie emocji tylko trzeźwego
osądu.
Chyba się myliłam.


Zapomniałam, że za własne zdanie się płaci. Łatwiej być milutką dziewczynką, kiwającą głową,
nie komentującą, bez zdania, osądu i opinii. Krytyczne uwagi zachować dla siebie, język schować
za zębami, bo przecież ludzie nie lubią słuchać prawdy. 
Szczerość jest bezczelnością, a własne zdanie buntem. 


I uważasz, że to takie proste, wziąć kredki i odmalować swoje życie na nowo.
Powiedz mi co zrobić gdy został tylko ołówek? Chować się w pudełku, czekając
aż ktoś kupi nowe kredki? A może czekać na cud, na osobę, która nagle zawróci,
wyrzuci to co połamane i zepsute, to co szare,
chwyci farbę i przypomni mi jaki kolor miało niebo o wschodzie słońca? Przypomni
mi jak kolorowe potrafią być kwiaty na łące, jak soczyście zielona jest trawa,
jak błyszczą gwiazdy? 
Powiedz mi jak to było. Powiedz mi jak to było biec przed siebie, bez ciężaru na plecach,
nie oglądając się za siebie, bo wszystko to co złe było w pewien sposób nierealne?
Ja już zapomniałam. Skupiona na sobie, egoistycznie zamknięta na wszystko wokół,
nie dając z siebie nic, porastając kurzem w kącie. 



Dzisiaj na zbiórce zuchowej odkryłam, że moje zdolności manualne cofnęły się do poziomu 0,
jako, że zwykłe wycinanki okazały się dla mnie zbyt skomplikowane.
No i ani ja ani Paweł nie potrafimy układać domino..

We hide from the mirrors
They might show our scars
There is a person
(Go Go Go)
That we want to be
And the people we are (the people we are)
Confront your reflection
Smash what you see
And let's restart
Cause mirrors can't see our heart

wtorek, 14 lutego 2012

i tak nie pójdę do nieba

Społeczeństwo blogowe i facebookowe podzieliło się dziś na 3 grupy.
  1. Nienawidzę walentynek
  2. Walentynki jeeee super <33 ;***
  3. Mam dzisiejszy dzień gdzieś
Wszystkie trzy grupy zaiste są barwne, a ich argumentacja doprowadza czasem do łez
i bynajmniej nie są to łzy wzruszenia.
Najbardziej podoba mi się grupa numer 3, która podkreśla na każdym kroku jak bardzo
ten dzień ich nie obchodzi. No tak. Przecież jakby napisali wprost, że nienawidzą walentynek
to ludzie by pomyśleli, że czują się samotni.
(tak wiem nie wszyscy mieszczą się w podanych tu kategoriach)

Cóż. Pozwólcie, że ja się wstawię do ramy numer 2 jako, że Walentynki stały się pretekstem by się
nad sobą poużalać wżerając puszkę masy krówkowej,
no a jako, że pojutrze jest tłusty czwartek to wychodzi na to, że cześć suchy chlebie i wodo
w dniu jutrzejszym <3

I tak sobie przeglądam ostatnio fotoblogi i przeglądam i jak tak patrzę na te sweet focie
czternasto czy piętnastoletnich emo dziewczynek z cyckami na wierzchu i to dosłownie
(tak się kończy robienie sobie zdjęć z góry w dekoltach po pępek i w za dużym, odstającym
staniku)
I tak sobie stwierdzam, że
''i don't wanna live on this planet anymore''




Odsuwam to jak najdalej w czasie ale jak długo mogę uciekać?
W końcu muszę stanąć z tym twarzą w twarz.
Co wzbudza we mnie lęk?
Wiem, że dramatyzuję i przesadzam ale nie potrafię nic na to poradzić.
A mundur sobie dynda na wieszaku i ten brązowy sznur na ramieniu
krzyczy żebym się w końcu wzięła w garść.
A mną na samą tylko myśl ogarnia panika. I to panika pozbawiająca oddechu,
zmiękczająca kolana.
''Nie dam rady''. ''Zawiodę.''
W mojej głowie jest głośniej niż na dworcu kolejowym.
Ciągle wynajduje jakieś usprawiedliwienia żeby przełożyć jakiekolwiek działanie
na jutro. A z jutra na kolejne jutro. Byle dalej.
Wszystko się we mnie gotuje na samą myśl o byciu zastępową, no ale cóż.
Wyboru nie mam.
Nie pozwolę sobie po raz kolejny poddać się, uciec.
Po za tym... gdybym znowu upadła to nie wiem czy pozostał ktoś kto pomógł by
mi wstać...


Zbyt wiele piwa nawarzyłam i teraz nie jestem w stanie go wypić.
Każda decyzja ma konsekwencje. Każdy upadek, wspinaczka, płacz i śmiech.
A ja upadałam i płakałam zdecydowanie za często.
Jakoby ''nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło''
Cóż. Zobaczymy.

poniedziałek, 13 lutego 2012

''Lecz gdyby nawet chwil tych blask''

Szczęśliwych chwil, szczęśliwych dni
Edgar Allan Poe


Szczęśliwych chwil, szczęśliwych dni
Zaznało serce me rozdarte...
Sny o potędze, dumne sny
Minęły z wiatrem.

Sny o potędze? Śniłem tak...
Jak zórz zniknęły złote pasmo.
Młodości wizje gasną wszak...
Niech sobie gasną.

A duma? Cóż po tobie, cóż?
Twoją trucizną i katuszą
Ktoś inny truje się z mych kruż...
O, zamilcz, duszo!

Te szczęsne chwile, szczęsne dni
Widziałem - jakże oku miłe...
Sny o potędze, dumne sny
Już raz prześniłem.

Lecz gdyby nawet chwil tych blask
I dawne męki znów wróciły -
Nie, nie! Tak cierpieć jeszcze raz
Nie miałbym siły.

Bo na ich skrzydle czarny cień...
A gdy to skrzydło załopoce
Trucizna w duszę spływa zeń -
W duszę, co zna jej moce.

Jutro dorwę się do aparatu Miśki więc pewnie pojawią się jakieś zdjęcia.

Nie mam zielonego pojęcia po co ja jeszcze prowadzę tego bloga. Z przyzwyczajenia?
Gdybym była choć tak w połowie depresyjna jak moje notki nie dałoby się ze mną
wytrzymać.

Jutro 14 luty. Dla mnie w pewien sposób jest to data graniczna. Pomiędzy normalnością,
a teraźniejszością. Dokładnie rok temu wszystko zaczęło się zmieniać.
Po co mi to było? Czy warto...?
Cóż. Nie ma co gdybać. Co było to było.


Cóż. Wczoraj był kolejny z serii Dniu Dawcy Szpiku.
Energia niesamowita.
Ja, która obudziła się z tak cholernym bólem gardła, bólem głowy etc.
hasałam przez ileś godzin, gadając jak nakręcona i robiąc pięć tysięcy
zdjęć.
Kundzia czyta listę pytań...
- Jakieś tatuaże, kolczyki?
- Nie
- A jest pan może w ciąży?
- Eeee
- Upsss...

Mój brat
- Bierze pani jakieś leki?
- Antykoncepcyjne.
- Aha. A jest pani w ciąży?

Leszek
- Robiła pani jakieś tatuaże?
- Nie
- Dooobrze! A jest pani w ciąży?
- Nie
- Jeszcze lepiej!



Pierwszy dzień szkoły po feriach spędzony w łóżku, w otoczeniu chusteczek <3

Lecz gdyby nawet chwil tych blask
i spojrzeń tamtych w oczy
I choćbyś nawet cofnął czas
Już nic się nie powtórzy
Lecz gdyby nawet marzeń cień przysłonił
blask spojrzenia
I choćbyś znowu chociaż raz
Zapragnął ich spełnienia
Lecz gdyby nawet dobry bóg
niebo nam odsłonił
Nie przetrwał nikt, nie spotkał nich
wszystkich swych snów spełnionych
Lecz gdyby nawet miłość twa
przetarła wszystkie szlaki
i fatum moc i gwiazd twych tor
niezmienne daje znaki
Lecz gdyby nawet niezłomna wola
przeznaczeń zniszczyłaby trzos
za każdą zmianę ukarze Cię
nie Twój to innych los.

piątek, 10 lutego 2012

takie czasy

Witaj. Witaj w czasach w którym miłość wyznaje się słowami ściągniętymi
z internetu, gdzie szczytem romantyczności jest siedzenie z gorącą czekoladą,
na parapecie i spoglądanie w gwiazdy. Gdzie miesięczny związek to już prawie
małżeństwo. Zrywa się przez gadu gadu, a spędza czas z przyjaciółmi na
facebooku. Brak zasięgu to tragedia, a zepsucie komputera urasta do rangi
katastrofy. W czasach gdzie wirtualnie znajomi wiedzą o nas więcej niż prawdziwi,
gry są ważniejsze niż cokolwiek innego, a miasta zwiedza się przeglądając google maps.

Zauważyliście, że tablice singli są zasypane obrazkami, tekstami etc
wyrażającymi nienawiść do walentynek?
Ludzie przestańcie to tak przeżywać, nie musicie co roku informować
świata jak bardzo to święto jest głupie. Szczególnie, że świat wie,
że gdybyście mieli kogoś to wrzeszczelibyście pod niebiosa jak uwielbiacie
ten dzień.


http://www.pudelek.pl/artykul/38176/acta_czyli_jak_celebryci_stracili_kontakt_z_rzeczywistoscia/
''W jakim kraju żyjemy, jak żałosne media w nim mamy, że wśród nich wszystkich taki tekst musiał napisać internetowy portal z pudelkiem w logo?''



''- oj tam oj tam
- znowu rujnujesz moją hodowlę jednorożców ;(''

środa, 8 lutego 2012

Każdy księżyc, nim zniknie, przynosi mi sny

Edgar Allan Poe
Annabel Lee

Było to bardzo, o, bardzo dawno
W królestwie nadmorskiej mgły,
Dziewczyna tam żyła, możecie ją nazwać
Imieniem Annabel Lee;
I prócz tego, żeśmy kochali się, nic
Nie zaprzątało jej dni.

Ja byłem dzieckiem i ona — dzieckiem
W tym królestwie nadmorskiej mgły,
Lecz miłości takiej, nad miłość większej,
Zaznaliśmy tylko my,
Zazdrościli jej nam serafowie niebiescy —
Mnie i mojej Annabel Lee.

Więc dlatego bardzo, o, bardzo dawno
W tym królestwie nadmorskiej mgły
Wicher chmurą szarpnął, przeziębił i zabił
Moją Annabel Lee;
I przybyli wnet wysokiego rodu
Krewniacy jej, dumni i źli —
I wydarli mi ją, i złożyli do grobu
W tym królestwie nadmorskiej mgły.

Nie zaznały anioły nawet w połowie
Szczęścia takiego jak my —
Tak! zazdrość przyczyną (każdy to powie
W królestwie nadmorskiej mgły),
Że zza chmury wiatr niegodziwy powiał,
Który zabił Annabel Lee.

Ale z naszą miłością nie zrówna się miłość
Tych, co są potężniejsi niż my,
Tych, co są doskonalsi niż my —
I nie sprawią anioły niebiańską swą siłą,
I nie sprawią demony piekielną swą siłą,
Nie ma nic, nie ma nic, co by nas rozłączyło
Mnie i moją Annabel Lee.

Każdy księżyc, nim zniknie, przynosi mi sny
O promiennej Annabel Lee;
I co noc każda z gwiazd oczu niesie mi blask
Niezrównanej Annabel Lee;
I co noc, ledwie morze uderzy przypływem,
Jam z mą żoną, kochanką, mym losem szczęśliwym,
W jej grobowcu z nadmorskiej mgły,
W tym królestwie nadmorskiej mgły.




Nie wiem czemu ale uwielbiam ten poemat. Jest w nim coś co sprawia, że raz go przeczytawszy
nie mogłam o nim zapomnieć.

Wolałabym nie wiedzieć. Chciałabym  zapomnieć słowa, które utwierdzają mnie
w przekonaniu, że kocham sen. Nierealny, nieistniejący. Który przeminął
z nastaniem nowego dnia. Wielbiłam pryzmat słońca odbity w kropli wody, który
zgasł gdy nadeszły chmury.
Ale mimo to...


Za każdym razem gdy zamykam oczy w snach widzę ten sam obraz.
Słońce, te charakterystyczne kolory, te niezapomnianą chwile, która
przeminęła i nigdy nie powróci. Choćbym płakała, błagała niebiosa, poruszyła ziemie.
Wskazówek nie da się cofnąć choćby się bardzo chciało. Oglądanie się
wstecz nie cofnie czasu. Pora wyruszyć, bo Wczoraj było tylko pięknym snem,
który przegonił wiatr i deszcz.

No one knows what it's like
To be the bad man
To be the sad man
Behind blue eyes

And no one knows what it's like
To be hated
To be fated to telling only lies

But my dreams they aren't as empty
As my conscience seems to be
I have hours, only lonely
My love is vengeance
That's never free
No one knows what it's like
To feel these feelings
Like I do, and I blame you (you...you...you)

No one bites back as hard
On their anger
None of my pain woe
Can show through (through...through)

But my dreams they aren't as empty
As my conscience seems to be
I have hours, only lonely
My love is vengeance
That's never free

L-I-M-P say it
Discover
L-I-M-P say it
Discover
L-I-M-P say it
Discover
L-I-M-P say it
Discover

No one knows what it's like
To be mistreated
To be defeated
Behind blue eyes (blue eyes...blue eyes)

And no one know how to say
That they're sorry and don't worry
I'm not telling lies (lies...lies)

But my dreams they aren't as empty
As my conscience seems to be
I have hours, only lonely
My love is vengeance
That's never free

No one knows what it's like
To be the bad man
To be the sad man
Behind blue eyes

poniedziałek, 6 lutego 2012

umrzeć z miłości

Jeśli kiedyś wybrać będę mógł jak to zrobić
To przecież dobrze, dobrze o tym wiem
Chciałbym umrzeć z miłości

Nie na krześle, nie we śnie
Nie w spokoju i nie w dzień
Nie chcę łatwo, nie za sto lat
Chciałbym umrzeć z miłości

Nie bez bólu i nie w domu
Nie chcę szybko i nie chcę młodo
Nie szczęśliwie i wśród bliskich
Chciałbym umrzeć z miłości
Myslovitz ''Chciałbym umrzeć z miłości''

Myślisz, że wszystko jest tak proste, czarno - białe, a na szarość przymkniemy oczy.
Obiecałeś, że będziesz czekać. Ale na co chcesz? Na skorupę?
Tej dziewczyny, którą znałeś już nie ma. Nie mamy co odbudowywać, bo NAS nigdy nie
było. Naprawdę jesteś tak naiwny? Myślałeś... Nie myśl tyle. Uśmiech nie oznacza
miłości, wiesz? A kwiaty zwiędły i zmarniały podarowane nie tej osobie. Za co się uważasz?
Nigdy nic nie było i nie będzie. Mówisz, że jestem głupia, że mi się wydaje, że co ja w nim
widzę. Choćbyś był najpiękniejszy na świecie. A bądź sobie. Nie kocha się za kolor oczu
tylko za to co pokazują. Oczy są zwierciadłem duszy. A ja w Twoich duszy nie widzę, może
inna zobaczy. Mówiłeś że czekasz na tą, która nie ucieknie. Ja uciekłam. Nie rozumiesz?
Nie jesteś małym chłopczykiem. Moje ramię nie jest Ci potrzebne. Ile można powtarzać?
Czy zawsze musisz wszystko psuć? Kumple - owszem. Przyjaciele, para? Przecież
nasze światy nawet nie są równoległe. Ty nie rozumiesz moich pasji, a ja Twoich. 
Nawet nasze pojmowanie miłości się od siebie różni. Twierdzisz, że miłość
tak jak ja ją pojmuje nie istnieje? Że naczytałam się za dużo książek i nie żyje w prawdziwym
świecie? Ależ mój drogi! Dalej nie rozumiesz? Mi się podoba mój świat i chce kogoś
kto będzie do niego pasował, a nie kogoś kto będzie usiłował go zmienić. Gdybyś mnie zmienił
to tak jakbyś podciął mi skrzydła. Bycie z Tobą byłoby torturą, bo my nawet milczeć
razem nie potrafimy. 
Mówisz, że będę sama. Wolę być sama niż zakochać się w kimś na siłę. Prosisz o szanse, mówisz,
że się zmienisz. Ludzie aż tak się nie zmieniają. Mówisz, że dałam Ci złudną nadzieje. 
Przecież wiedziałeś! Wiedziałeś od samego początku, że jestem martwa dla świata, bo już
dawno umarłam z miłości. Nie mam już nic co mogłabym komukolwiek ofiarować.

niedziela, 5 lutego 2012

wszelką nadzieje

''Każde dobre, szczere, silne uczucie mej duszy samorzutnie skupia się dokoła niego.
Wiem, że muszę ukrywać swoje uczucia, zgnieść wszelką nadzieję; że muszę pamiętać, iż
jestem dla niego prawie niczym. Bo jeżeli mówię, że jestem tak jak on, to nie rozumiem przez
to, że posiadam jego moc oddziaływania, jego urok przyciągania; rozumiem tylko, że mam z
nim pewne wspólne zamiłowania i uczucia.
Muszę więc powtarzać sobie wciąż, że jesteśmy rozdzieleni na wieki - a jednak,
dopóki myślę, dopóki tchu w piersiach stanie, muszę go kochać.''
Dziwne losy Jane Eyre
Charlotte Bronte

Kolejny taki sam mroźny, szary dzień. Gdyby chociaż śnieg spadł! Do głosu w końcu
doszła tak długo skrywana natura samotnicy. Kawa i dobra książka to wszystko
czego potrzeba mi do szczęścia. Gdyby mnie Wera z domu nie wyciągała to nie
wystawiłabym nosa za próg zaczytując się w już tyle razy czytanych książkach.

''Będzie dobrze'', ''To że teraz nie masz niczego nie oznacza, że nie możesz mieć wszystkiego''
Największe kłamstwa jakie mogą być. Oklepane frazesy z ust człowieka, który sam
się coraz bardziej przyczynia do tego bym nie miała nic. Tak jakby zapominał,
że nie można spędzać z kimś tak wiele czasu, podnosić gdy upada, a potem potraktować
jak pariasa, bez słowa wyjaśnienia. Obiecując wyjaśnienia równie często jak obiecywał,
że nie odejdzie, że zawsze mogę go traktować jak przyjaciela. Czy obietnice w dzisiejszych
czasach są nic nie warte? Kiedyś nie dotrzymanie słowa było skazą, ujmą na honorze,
a dzisiaj? Słowo honor nic nie znaczy. Empatia jest okazywana pod publikę, a
słowo przyjaźń jest tylko pustym dźwiękiem.
Gdyby wykazał choć odrobinę empatii, z własnej nieprzymuszonej woli, może nie rzucał
by słów na wiatr tak lekką ręką jak dotychczas.

Ach... Czy każdy facet mojego życia, nieważne czy tylko przyjaciel, czy ukochany, czy
każdy z tej płci do którego mam nieszczęście się przywiązać, czy każdy z nich
musi być tym płytkim wyrobem naszych czasów? Co się stało z gentlemanami?
Wyginęli?



Prawdziwi przyjaciele nie muszą obiecywać, że zostaną. Oni po prostu są.


''Be strong
So strong
I know you can baby girl hold on
Be strong
So strong
 Cause now your man, baby girl, is gone''
http://emotikonek2.wrzuta.pl/audio/30FxMaFoQG2/fefe_dobson_-_be_strong

Gdybym mogła powstrzymać sny, które ciągle przywołują wspomnienia.
Może gdybym dostatecznie długo udawała, że mi już nie zależy
przekonałabym samą siebie.
Ach. Próżne nadzieje. Kłamstwo powtarzane nie wiadomo jak długo nie
stanie się prawdą.
I owszem może do pewnego stopnia jestem już wolna. Serce zaczęło przegrywać,
może i zaczęłam szukać Jutra zamiast kurczowo trzymać się wspomnień, trzymać
się Wczoraj ale i tak wiem, że gdzieś tam w głębi część mnie uważa, że już
nie mam po co iść dalej, bo wszystko dobre co mnie mogło spotkać w życiu
już minęło. I nie pomaga świadomość, że jestem tylko głupią 17-latką i całe
życie jeszcze przede mną.

sobota, 4 lutego 2012

nie była to mgła, którą słońce mogło rozproszyć

''Myśl o nim towarzyszyła mi stale, gdyż nie była to mgła, którą słońce
mogło rozproszyć, ani rysunek na piasku, który burza zwiać mogła, ale imię wyryte w
trwałym marmurze.''

Nie wiem, czy była pogoda, czy słota; idąc ścieżką nie patrzałam ani na niebo, ani na
ziemię; serce moje przeszło w oczy, a oczy moje tkwiły w nim.

''Byłam w swoim pokoju jak zwykle - niby ta sama, bez widocznej zmiany. A jednak
gdzież była wczorajsza Jane Eyre? Gdzie było jej życie?...
Gdzie były jej nadzieje?...
(...)
dziś była znowu
zziębniętym, samotnym dziewczęciem; życie jej było blade, widoki na przyszłość smutne.
Mróz grudniowy przyszedł w pełni lata; lód osiadł na dojrzałych owocach; wicher złamał
rozkwitające róże; łąki i pola pokrył lodowaty całun; dróżki, które ubiegłej nocy rumieniły się
kwieciem, były dziś zasypane śniegiem, a lasy, jeszcze przed dwunastu godzinami tak zielone
i pachnące jak tropikalne gaje, rozciągały się teraz puste i białe jak puszcze świerkowe w
zimnej Norwegii.''

''Cała świadomość mojego osieroconego
życia, straconej miłości, zgaszonej nadziei, śmiertelnie ugodzonej wiary potężnie nade mną
zawisła. Gorycz tej ciężkiej godziny nie da się wysłowić; zaiste: „Wody wpłynęły do mojej
duszy; ugrzęzłam w głębokim błocie, grunt mi się spod nóg usunął; dostałam się na głębinę,
zalały mnie fale.”''

''Przyjaciele zawsze zapominają o tych, których szczęście opuściło''

Dziwne losy Jane Eyre 
Charlotte Bronte

środa, 1 lutego 2012

...

Jak już większość wie umarła dzisiaj Wisława Szymborska.
Oczywiście facebook zaroił się od wpisów wyrażających kondolencje,
rzecz wydawałoby się wspaniała, tyle tylko, że ile z tych wpisów
pojawiło się, bo znajomi też wrzucili, bo będę udawać, że mnie
to obchodziło żeby wypaść inteligentniej?
Spójrzmy prawdzie w oczy. Ilu z nas zna więcej utworów
Szymborskiej niż te dwa/ trzy umieszczone w podręczniku
z Polskiego? Ilu z nas wie o niej więcej niż to, że była noblistką?
Ilu z nas myślało o niej poza szkolną klasą?
Można by policzyć na palcach jednej ręki.
No ale udawajmy, że nas to obeszło i skopiujmy status od znajomego,
żeby być trendy.
Szkoda tylko, że pisząc o Jej śmierci, nikt nie zainteresuje się Jej życiem
i twórczością. Gdyby chociaż ułamek osób, które tak ''przejęły'' się
Jej śmiercią sięgnęły do Jej tomików...
Z góry przepraszam, że uogólniam i wiem, że jednak parę osób naprawdę
się śmiercią Szymborskiej przejęło. Wiem, że są osoby
potrafiące recytować niektóre z jej wierszy z pamięci ale niestety
giną w tłumie dziewczynek, które ''chcą być fajne''
Ballada
Wisława Szymborska

To ballada o zabitej,
która nagle z krzesła wstała.

Ułożona w dobrej wierze,
napisana na papierze.

Przy nie zasłoniętym oknie,
w świetle lampy rzecz się miała.

Każdy, kto chciał, widzieć mógł

Kiedy się zamknęły drzwi
i zabójca zbiegł ze schodów,
ona wstała tak jak żywi
nagłą ciszą obudzeni.


Ona wstała, rusza głową
i twardymi jak z pierścionka
oczami patrzy po kątach.

Nie unosi się w powietrzu,
ale po zwykłej podłodze,
po skrzypiących deskach stąpa.

Wszystkie po zabójcy ślady
pali w piecu. Aż do szczętu
fotografii, do imentu
sznurowadła z dna szuflady.

Ona nie jest uduszona.
Ona nie jest zastrzelona.
Niewidoczną śmierć poniosła.

Może dawać znaki życia,
płakać z różnych drobnych przyczyn,
nawet krzyczeć z przerażenia
na widok myszy.
                          Tak wiele
jest słabości i śmieszności
nietrudnych do podrobienia.

Ona wstała, jak się wstaje.

Ona chodzi, jak się chodzi.

Nawet śpiewa czesząc włosy,
które rosną.


''Czy pan sobie wyobraża, że ja tu potrafię pozostać stając się dla pana niczym? Czy pan mnie uważa za
bezduszny automat, za maszynę bez czucia? Sądzi pan, że potrafiłabym znieść, gdyby mi kęs
chleba wydzierano od ust i kroplę życiodajnej wody wylewano z czary? Ponieważ jestem
biedna, nieznana, nieładna i mała, myśli pan, że i duszy we mnie nie ma ani serca? O, jak się
pan myli!
Mam duszę jak i pan i takież serce! A gdyby mi Bóg był dał nieco urody i wielkie
bogactwa, postarałabym się, aby panu było równie ciężko odejść ode mnie, jak mnie jest
ciężko odejść od pana. Nie zwracam się teraz do pana tak, jak nakazuje zwyczaj czy
konwenans światowy, nawet nie jak człowiek do człowieka, ale jak wolny duch do wolnego
ducha, jak gdybyśmy, przeszedłszy przez śmierć i przez grób, stali przed Bogiem równi, bo i
równi przecież jesteśmy!''

Dziwne losy Jane Eyre
Charlotte Bronte