poniedziałek, 24 października 2011

Przyjaciel

A jednak będzie notka.


Spotykamy wiele ludzi w naszym życiu, część pojawia się na dłużej, część na krócej.
Część pojawia się na chwile i niby by się wydawało, że znikają ale tak na prawdę cały
czas są obok.
Przekonałam się o tym choćby wtedy gdy chłopak, którego nie widziałam od prawie dwóch lat z którym
się zaprzyjaźniłam na zlocie XX lecia ZHR i potem widziałam go może raz, napisał do mnie gdy
wyczaił, że dzieje się coś złego i paroma słowami poprawił mi humor.
Przekonałam się o tym gdy przekonana, że nie dam rady, że wszystko, poszło, pójdzie źle, dostałam
wiadomość od dziewczyny z którą serdecznie zaprzyjaźniłam się na harcerskich wyjazdach
ale której też nie widziałam z dwa lata, o treści: ''Kundzia ty kochany geniuszu zawsze licz na siebie bo jesteś wspaniała'' i wtedy stwierdziłam, że dam radę, ze wszystkim.
Jest taka fajna, mądra i dość prosta książka.

''Pollyanna''
''Ludzie potrzebują zachęty. Należy wzmacniać - nie osłabiać - ich wrodzoną odporność...
Zamiast ciągle mówić komuś o jego przywarach, mówcie mu o zaletach. Spróbujcie odzwyczaić go
od złych nawyków. Skupcie się na tym, co jest w nim dobre, na jego prawdziwym>>ja<<, które
może zdobyć się na odwagę, może działać i wygrywać! Wpływ człowieka pięknego wewnętrznie, 
uczynnego, pełnego wiary w innych jest zaraźliwy i może zrewolucjonizować całe miasto. Ludzie
promienieją tym co wypełnia ich serca i umysły. (...) Szukając zła na pewno je znajdziecie. Kierując
się ku dobru, znajdziecie je bez trudu...''
(Generalnie jeśli kiedyś mnie natchnie to pewnie napiszę gawędę na podstawie całego
tego rozdziału z tej książki, bo jest świetny i przydałoby się go jakoś przekazać mojemu
ukochanemu zastępowi)
(A no i w ogóle polecam ''Pollyanne''. Zdecydowanie nie jest to książka tylko dla dzieci.)
A więc. Po co umieściłam tu ten fragment.


Jest w moim życiu taki często co prawda wnerwiający mnie i doprowadzający do szału osobnik,
który zawsze gdy mam doła potrafi mnie wesprzeć i zmotywować, ewentualnie kopnąć
mnie w tyłek żebym się sama zmotywowała i wiem, że zawsze cokolwiek się stanie to mogę na
niego liczyć i że gdzieś tam z boku tam gdzie sobie egzystuje w tym swoim, własnym świecie
zawsze jest gotowy podać mi rękę i pomóc mi wstać.
No i oczywiście niezwykle martwi go stan mojego kręgosłupa. Co jest wkurzające. No ale cóż.
Tak wiem to dla mojego dobra. 
Gorzej, że jego przesłodkie młodsze rodzeństwo też mi żyć w spokoju z moimi krzywymi plecami
nie daje. 
No i po raz setny już chyba dziękuje. Dziękuje za wszystko.




No i dziękuje Wera i Wiki za to, że jesteście najlepszymi przyjaciółkami na świecie, które 

zawsze mnie wspierają. 


Jestem absolutną szczęściarą, że mam takich przyjaciół i powinnam bardziej ich doceniać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz