środa, 25 października 2017

Skonczylam się.

Ten dom jest już pusty. Tylko światła jeszcze się palą. Jeszcze tylko słychać echo kroków na zakurzonych podłogach. Jeszcze tylko widać odbicie twarzy w popękanym lustrze. Jeszcze słychać ostatnie nuty z połamanych płyt.

A z zewnątrz? Trawa nie zarasta wydeptanych ścieżek, mech nie ośmiela się porastać ścian. Trzeba przecież pozory sprawiać zamieszkania i szczęścia. 

O strych się spytacie; może tam jest schowane w tej najmniejszej komórce na prawo od okna? Tam gdzie ta skrzynia pełna książek i bajek, gdzie stara gitara, wytarty koc i wstążki do włosów? Może tam w tej szkatułce gdzie stary Krzyż, samotna lilijka i stary śpiewnik?

Ale "jak to"  spytacie? Przecież widać...

Widać. Pozorny, złudny obrazek. Na mignięcie oka przygotowaną fasade.

Ale jak? Ale skąd...? Pytajcie.

A skąd...? Bo ten dom. To ja.