poniedziałek, 10 października 2011

Jesiennie

Jesień. Czas deszczu, opadających liści.
Sentymentalnych piosenek, sentymentalnych książek, filmów
no i rozczulania się nad sobą.
Ciężko o radosne myśli przy takiej pogodzie.
Nawet gdy chcesz być pogodny to katar kapiący z nosa, pogoda przyprawiająca
o chandrę i kolejny raz przemoknięte buty wcale tego nie ułatwiają.
O tej porze roku najłatwiej jest się nad sobą rozczulać.
Ja sama się nad tym przyłapuje.
Gorąca herbata, czekoladowe ciastka, ballady Starego Dobrego Małżeństwa
i smętne myśli pt ''życie jest beznadziejne i nikt mnie nie rozumie''.


Mam to w nosie. Mam w nosie, że tyle przyjaźni facet - dziewczyna
się rozpada, bo jedna osoba się np. zakochuje.
Kurcze. W końcu mam kogoś na kogo zawsze ale to absolutnie zawsze mogę liczyć.
Kogoś u kogo nie ma ''nie chce mi się'' gdy o coś proszę.
Kogoś do którego zawsze mogę iść na kawę i zwyczajnie pogadać.
Nie chcę żeby ta przyjaźń się rozpadła i mam nadzieje, że to nigdy nie nastąpi.
Arrr. Czemu jesteśmy wszyscy nastolatkami z szalejącymi hormonami?
Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie mogę nic zrobić.
Nie ma pomiędzy nami innej opcji niż przyjaźń, nie ma i tyle.
Więc cóż. Pozostaje mi wiara w to, że jednak taka przyjaźń jest możliwa.



Ideały stanowiły dla mnie w ciągu ostatnich lat pojęcie dość abstrakcyjne.
Nawet sama nie wiem kiedy zaczęło mi zależeć.
I teraz gdy znowu złapałam bakcyla. Gdy znowu Prawo Harcerskie
zawisło w moim pokoju nie potrafiłabym wrócić do tego co było.
I wydawało mi się, że dla niej jest tak samo.
Że ideały, że Prawo, że to wszystko stało się częścią jej życia.
A cóż... Czasami naprawdę żałuje, że stwierdziłam, że jest gotowa na Krzyż.
A najżałośniejsze w tym jest to, że jeszcze nie dawno ona twierdziła,
że to ja nad sobą nie pracuje.
Cóż gdybym nie pracowała to pewnie też bym w czasie każdej przerwy
puszczała swoje smutki z dymem papierosa.
Tyle, że hmmm... to tak jakby... nie działa i nigdy działać nie będzie.
Więc po co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz