piątek, 14 października 2011

Odpuszczanie sobie

Nie. Nie odpuszczę jej tak łatwo choćbym miała jutro rano wstać i iść ją kopnąć w dupę.
Nie odpuszczę jej. Nie dam jej schować tego Krzyża, tego, którego ja osobiście przypinałam
do jej piersi do szuflady. Nie można tak po prostu odejść. Bez słowa. Bez żalu.
Nie to przyrzekała. Nie to obiecała sobie.
Tak rozumiem złamane serce, tak rozumiem pełno wspomnień, tak rozumiem,
że to jest według niej ostatnia deska ratunku.
Że skoro nie podziałały łzy, skoro nie podziałał ostentacyjny powrót do palenia
to może chociaż to podziała.
Tylko, że nie podziała. Na niego już nie. Już straciła prawo do tego by go szantażować.

Tyle tylko, że cóż. Niezależnie od tego jak silna jest miłość.
Ona przeminie.
Mamy 17 lat.
Koniec świata jest tylko początkiem.
Związki przemijają.
Wspomnienia wywołujące teraz taki ból stanął się tylko obrazem z przeszłości.
A harcerstwo zostaje.
''Raz harcerzem harcerzem całe życie''
Trzeba dotrzymywać obietnic danych sobie.
Nikt jej nie kazał składać Przyrzeczenia.
Sama tego pragnęła.
''Mam szczerą wolę,
to znaczy: będę próbować,
podnosić się i znowu biec
– czasem pod wiatr,
przekraczając siebie''
piosenka napisana na zlot XX-lecia ZHR 

Odejdzie i gdzie dojdzie? Tam gdzie była? Nie można się cofać. Życie tak nie działa.
Wymusza na nas byśmy posuwali się do przodu.
Ja nawet jeśli odejdę to zawsze będę miała góry, które przypominają mi, że życie
to coś więcej niż szare miasto, niż kolejny papieros.
Zawsze będę miała plecak, wygodne buty, przyjaciół, których może i nie widziałam od
lat ale wiem, że gdy zadzwonię spakują plecak i po prostu pojadą ze mną, by zostawić
wszystko za sobą.
A ona będzie miała co? Kogo?
Raka płuc co najwyżej.
Co jej przypomni o tym co naprawdę w życiu się liczy?
Błękitne niebo?
Trzeba podnieść głowę by je dostrzec.
Trzeba tego chcieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz