niedziela, 30 grudnia 2012

whatever.

Ufamy Ci.
Dlatego grzebiemy Ci w torebce tylko raz w miesiącu.


Fryzura zaczyna przypominać stóg siana.
Suszarkę przez przypadek utopiłam w wiadrze, a prostownice raczył zabić mój kot.
Naturalny look = może nauczyciele pozwolą mi chodzić w czapce?



''Usiłuję ja­koś przet­rwać dzień, zacho­wując dość siły, by sta­wić czoło następnemu.''
N. Sparks  


- Wyczyn... Ha! Już wiem. Przez pół roku nie będziesz jadła słodyczy.
- ... (chwila wymownej ciszy, spojrzenie na pierniczka w ręce) no ale ten... święta są!

Dieta, dieta i po diecie.

Szczęśliwego nowego roku.
I coś tam jeszcze. 

 

Miało być super, a wyszło jak zwykle

Parę dni temu wymachując telefonem niczym sztandarem Kundzia pognała do fryzjera. Jak zwykle już znudzona długimi, wiecznie niedającymi się ułożyć, włosami postanowiła je ściąć na krótko. Nie nauczona tym, że każde ścinanie kończyło się płaczem, zgrzytaniem zębów i chodzeniem w czapce, uparcie wraca co parę lat do krótkiej fryzurki. W tym roku zaś miał być dziki szał i orzeszki, a mianowicie rezygnacja z prostej grzywki. Po 7 latach walki z całym światem w końcu się poddała i postanowiła zaszaleć. Internet przeszukany, wymarzona fryzura znaleziona, więc zdjęcia na telefon i huzia. Fryzjerka popatrzyła, pokiwała głową i jak to fryzjerki mają w zwyczaju ścięła według własnego ''widzimisię''
I Kundzia skończyła wyglądając jakby wpadła pod kosiarkę.
Aż chciałoby się zaśpiewać ''A miało być tak pięknie''.
Ani tona pianki do włosów, ani lakier nie pomagają. Zostaje tylko czapka.
Standardowo.
Hurrra. 


czwartek, 27 grudnia 2012

bez sens.u

Przestałam marzyć, wiesz?
Wyleczyłam się z tych wszystkich ''złych'', niepotrzebnych cech i stałam się...
zwykła. Zirytowana. Irracjonalna.
Wyleczyłam się z ucieczek. Nauczyłam się wracać.
Nauczyłam się nie marzyć, być, trwać, przemierzać nie tkwić, zmierzać, a nie frunąć.
Stąpać po ziemi. Zapomnieć kształtu chmur.
Tak, szaro. Tak bardzo bez Ciebie.
Tak bardzo obojętnie.
Tak miastowo. Bez gór, lasu, ciszy i wspominek zbyt trywialnie, tanio sentymentalnych.
Tak bardzo nie ja, tak bardzo nie mnie, tak łatwo, tak trudniej.
Bez wiatru w starych butach i ulubionych dżinsów. Starego zeszytu z zabazgranymi stronami.
Tak bardzo jak nie wtedy. Tak bardzo jak być miało. Tak bardzo bez niczego.
Tak bardzo tylko teraz. I bez trosk. I wiary. I ideałów. I mnie w sobie.
I bez błękitów, bez wolności w zasadach, bez Praw, bez kręgu przyjaciół. Podobno.
I nawet nie czuje (nie czuje?) potrzeby ognisk i rzek i kanu.
I zawiosłowałam w swojej łodzi na zły brzeg i wyrzuciłam wiosła.
 Dobrze. Tak miałam, tego oczekiwano, oczekiwałam, oczekiwali (?).
Po prostu nie odeszłam, po prostu przestaje być.
Przeciekam przez palce i obojętnie obojętnieje i nie chce już trwać. Skupiona.
Walczyć? Być? Tak po prostu. Nie umiem. Oduczona. Oduczyłam.
Siebie, ją, którą byłam.
Nie jestem. Nie trwam. Nie mam. Nic?
 Bez sens. Bez sensu. Poplątanie. Nie trwale. Nie rozumiem. Nie chce.

Rzygam sentymentalizmem, melancholią i ... niezdecydowaniem.
DOROŚNIJ chłopcze.

środa, 26 grudnia 2012

Jak mnie to wnerwia. Tak ciężko uszanować moje prawo do prywatności. Owszem. Rozumiem. Przyjaźń = brak tajemnic i tym podobne bzdety... Ale jednak mimo wszystko nie powinno to oznaczać, że jeśli chce uszanować prywatność ludzi z którymi piszę, to muszę zmieniać co parę tygodni wszystkie hasła. Ile razy można mi się włamywać na konto? To jest... chore! Tak ciężko spytać chociaż czy można wejść żebym miała szanse wyczyścić archiwum?
Cóż. Pozostaje mi tylko apelować. Nie piszcie ze mną, szczególnie na facebooku, bo moje kochane przyjaciółki mają uroczy nawyk włamywania mi się na konto.


wtorek, 25 grudnia 2012

W życia wędrówce, na połowie czasu,
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu.

Dante Alighieri Piekło, Pieśń I

niedziela, 23 grudnia 2012

Milczenie

Są takie bezcielesne rzeczy, są zjawiska,
Co mają byt podwójny jak bliźnięca owa
Moc, co razem z materii i ze świata tryska -
I razem tworzy bryłę, i cień w sobie chowa.
Tak dwulice Milczenie: razem brzeg i morze,
Ciało i duch. Pustynne kocha rumowiska,
Świeżą porosłe trawą. Są w nim jakieś zorze,
Jakieś ludzkie pamiątki, więc się go nie trwożę,
Choć łzy mi płyną. N i g d y - dźwięk jego nazwiska.
To Milczenie cielesne: żadna zła potęga
Nie tkwi w nim, więc spokojny bądź u jego progu,
Lecz jeśli kiedy z losów woli nieodmiennej
Stanie przed tobą jego cień - elf bezimienny,
Co nawiedza samotne miejsca, gdzie nie sięga
Ludzka stopa - natenczas duszę poleć Bogu!
E.A.Poe

piątek, 21 grudnia 2012

Koniec świata...

Pszczoła krąży nad kwiatem nasturcji,
Rybak naprawia błyszczącą sieć.
Skaczą w morzu wesołe delfiny,
Młode wróble czepiają się rynny
I wąż ma złotą skórę, jak powinien mieć.
W dzień końca świata
Kobiety idą polem pod parasolkami,
Pijak zasypia na brzegu trawnika,
Nawołują na ulicy sprzedawcy warzywa
I łódka z żółtym żaglem do wyspy podpływa,
Dźwięk skrzypiec w powietrzu trwa
I noc gwiaździstą odmyka.
A którzy czekali błyskawic i gromów,
Są zawiedzeni.
A którzy czekali znaków i archanielskich trąb,
Nie wierzą, że staje się już.
Dopóki słońce i księżyc są w górze,
Dopóki trzmiel nawiedza różę,
Dopóki dzieci różowe się rodzą,
Nikt nie wierzy, że staje się już.
Tylko siwy staruszek, który byłby prorokiem,
Ale nie jest prorokiem, bo ma inne zajęcie,
Powiada przewiązując pomidory:
Innego końca świata nie będzie,
Innego końca świata nie będzie.

Czesław Miłosz

czwartek, 20 grudnia 2012

natchnień...

Jestem z siebie dumna. Praca na etykę wysłana 3 minuty przed końcem terminu, a zaczęłam ją pisać sporo po 22.
Ostatnio pisanie idzie mi jak po grudzie. To takie smutne.
Weno, upierdliwa, złośliwa przyjaciółko, gdzie jesteś?
Muzy przynoszące mi natchnienie wsiadły na chmurę, latający dywan, rydwan (czy czym się tam one przemieszczają) i pojechały w świat zostawiając mnie w pisarskiej suszy.
A może to Bachus i jego Bachtanki uwiodły je winem i dzikimi orgiami i ogarnął je... melanż.
A może zwyczajnie im się znudziłam i poszły ''natychać'' kogoś innego.

wtorek, 18 grudnia 2012

''So we fall and we break
And we make the same mistakes
Like we always, always do
And we crawl, intertwined
Forced apart from the inside''
 

 
 


niedziela, 16 grudnia 2012

moralizatorsko

''Mamy podobne myśli
 Lecz w słowach brak potwierdzenia''

Rzucaj telefonem. Stwierdzaj, że nie masz czasu. Uciekaj. Bo tak łatwiej. Bo zamiast rozwiązywać swoje problemy łatwiej je przysłonić, pozwolić sobie na chwile zapomnienia.
A ja ośmielam się Ci tego zabronić.
Problemy magicznie nie znikną. Nie spłoną. Nie ulecą z dymem. 
Nie da się ich zwinąć w kłębek i upchać na dnie szuflady, wiesz? 
To nie działa. To tak nie funkcjonuje. Życie nie jest lekkie ale wiesz... mamy te naście lat. Wszystko przed nami. Wszystko będzie dobrze. Jeszcze całe życie. Może już tylko mały krok dzieli Cię od zakrętu za którym wszystko się zmieni. Nie możesz się oburzać, że każe Ci zrobić krok w przód, a zabraniam Ci upartego cofania się pod prąd. 
Chcesz się buntować? Proszę bardzo. Zafarbuj sobie włosy na zielono i pomaluj paznokcie na róż. Ale nie niszcz sobie życia.



''W moich snach znalazłem trochę piękna którego na darmo szukałem w życiu, i wędrowałem przez stare ogrody i zaczarowane lasy.''
H.P Lovecraft
Duszę się. Nie mam gdzie uciec. Gdzie się skryć. Nie mam gdzie być sobą. Gór mi trzeba. Lasów. Połonin. Bezkresnych błękitów. Skrzypiącego śniegu w idealnej ciszy. Cichych płatków osiadłych na rzęsach. 
A może ogrodów? Przemarzniętych róż. Zaczarowanych płatków pokrytych skrzącym szronem. Kwiatów zaczarowanych w lodzie. Sopli zwisających z drzew leniwie pochylających się nad moją głową. 


''Erotyzm należy do niższego rzędu instynktów i jest cechą zwierzęcą raczej niż szlachetnie ludzką. Dla człowieka – szczytu organicznej ewolucji na Ziemi – jakie zajęcia są bardziej odpowiednie niż te, które zajmują tylko jego wyższe i wyłącznie ludzkie zdolności?''
H.P Lovecraft
Jestem niewolnikiem własnych instynktów. Odebrano mi wolność myślenia. Odebrano mi mnie.
Bo przecież... ja taka nie jestem. Ja jestem skryta, pruderyjna, zamknięta. 
A mój nonkonformizm sprowadza się tylko do tego, że bardzo dobrze skryłam jak wielką konformistką w gruncie rzeczy jestem.

''Bo nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę. A przed człowiekiem schronić się można tylko w objęcia innego człowieka. Przed pupą nie ma zaś w ogóle ucieczki – ścigajcie mnie, jeśli chcecie!''

''Drobne realia życiowe was gubią. Jesteście jak człowiek, który wyzwał smoka do walki, lecz którego mały pokojowy piesek zapędzi w kozi róg''
W. Gombrowicz

Uciekam? Całe życie uciekałam. Gdzież moja przystań? Gdzie stabilizacja? Gdzie spokój ducha?
Gdzie moja wolność? Zniknęła w pozorach? W zagubieniu? W kłamstwach? W maskach?
Ach! Przystani! Spokojnego wiatru! Ramion czyiś, które mnie w końcu powstrzymają! Postawią na ziemi. Pozwolą mi zapuścić korzenie. Bogowie...! Dajcie mi lekkości. Dajcie mi stąpać po ziemi. Dajcie mi błądzić z głową w chmurach. Dajcie mi korzeni! Dajcie mi...

''Ale może raczej należałoby powiedzieć, że naczelną, podstawową męką jest nie co innego, tylko cierpienie, zrodzone z ograniczenia drugim człowiekiem, z tego, że się dusimy i dławimy w ciasnym, wąskim, sztywnym wyobrażeniu o nas drugiego człowieka.''

''Daj mi teraz marzyć, daj - i już nikt nie wie, co jest realne, a czego w ogóle nie ma, gdzie prawda, gdzie złuda, co się czuje, czego się nie czuje, gdzie naturalność, a gdzie sztuczność, zgrywa i to, co powinno być, miesza się z tym, co nieubłagane jest, i jedno i drugie dyskwalifikuje, jedno drugiemu odbiera wszelką rację bytu, o, wielka szkoło nierzeczywistości.''

''Człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka (…)nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą (…)”.

''Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie robiony mi!''
W. Gombrowicz






środa, 12 grudnia 2012

„Konsekwencje moich czynów wrócą do mnie jak syn marnotrawny - jak karmiczny dług (...), ale z nieludzkimi odsetkami naliczonymi przez podłego lichwiarza.”

Kevin Hearne

niedziela, 9 grudnia 2012

sobota, 8 grudnia 2012

smutne.

''Everything i can’t be
Is everything you should be
 And that’s why i need you here''

Brałam to co chciałam dostać. Byłam egoistką. Egocentryczką. Byłam podła. Zwyczajnie,
najprościej podła. Nie liczyły się dla mnie konsekwencje, jakiekolwiek rezultaty, jakiekolwiek... skutki. Brałam to co chciałam zwyczajnie manipulując sytuacją, wykorzystując wszystkie
wydarzenia wokół by to dostać. 
Obrażałam się, strzelałam ''focha'' byle by tylko wszystko kręciło się wokół mnie.
Życie nie jest ani proste, ani przyjemne, a ja skupiałam się tylko na tym by wyciągnąć jak największe
profity z każdego problemu na drodze.
I nagle obudziłam się przerażona, bo wszystko się wali.
Obudziłam się, bo nagle się okazało, że rzeczywiście jestem pasożytem. Że rzeczywiście 
wykorzystuje ludzi. Że rzeczywiście wysysam ich do cna z każdej pozytywnej emocji.
Zrzucałam swoje humorki, swoje frustracje, swoje rozliczne problemy na czyjeś barki
tylko po to by sama poczuć się lepiej.
Jestem beznadziejna. Niereformowalna. Powinno się mnie odizolować od normalnego społeczeństwa.
Wciąż popełniam te same błędy, a potem dziwie się, że zostaje sama. 
Gorzka prawda ale prawda.



Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam.
Wykorzystałam Cię. Wykorzystuje Cię.
Zamiast rozwiązywać swoje problemy wyżywam się na Tobie.
I masz racje. Jaki to ma dalej sens?
Ja się nie zmienię. Mogę obiecywać, przysięgać ale...
Ale potem znowu coś się zawali, a ja zrzucę to na Ciebie, wyładuje się na Tobie.
Zachowuje się jak małe dziecko, które bije kogoś po głowie, bo nie dostało cukierka.
Przepraszam. Nigdy nie powinnam Cię była wciągać w moje życie.

Zrozumiem jeśli sobie odpuścisz jakąkolwiek przyjaźń ze mną.
Bo mogę obiecać, że spróbuje się zmienić, mogę walczyć by się zmienić
ale nie ma żadnej gwarancji, że mi się uda. Nie ma żadnej gwarancji, że
Cię nie zniszczę, nie zranię...

Chce walczyć by wszystko się nie rozsypało.
...
boje się.