piątek, 13 stycznia 2012

Witaj, tęsknoto.

Nie wiem jak Wy ale ja mam swoją ukochaną książkę do której wracam
ciągle, ciągle i ciągle i znam ją niemalże na pamięć. Nie wiem co mnie tak
urzeka w tej książce ale mogłabym ją czytać w nieskończoność.

''Samotne niebo schowało twarz w chmury
Zapewne z goryczy...
Przestało stroić miny do zwierciadła morza.
Czarny aksamit nocy-wezgłowie moje
Łańcuch dalekich ogni- naszyjnik mój...
Będzie przez czas spalone imię moje.''

''Latające strzępki siwych chmur.
Ich ciemne cienie na zieleni traw...
Niemy korowód wieków - echo zapomnianych zabaw.''

''Teraz po prostu patrzył, jak poruszają się jej wargi i w myślach powtarzał:
porwane, nieuporządkowane, poranione...''

''W tym życiu nic tak po prostu nie wraca.''

''Rodzi się księżyc - zakrzywiony pazur. Pierwszego w świecie smoka.
Noc nienasycona. Niebo bezdenne.''

''Przez setki nocy do ostatniego ranka szedłem. Nie wołaj mnie.
Ja bez wezwania się zjawie.''

''Ja - motyl w ciasnej sieci Rytuałów, Zrodzony wolnym, wolnym nie
byłem bez Ciebie. Pokaż mi, gdzie jest niebo.''

''Szczerzy się widmo moich strat, Sam sobie lekarz, I sam - kat.''

''Słońce - pasterz bez stada. Rano - złoto, wieczorem - miedź.
I zdaje się, że nie trzeba wspominać ani żalu mieć.''

''Południowe powietrze drży. Morze wśród skał ziewa. Witaj, tęsknoto.''  

''Zawsze tak jest. Myśli i marzenia, cały szereg planów- póki nie natkniesz się nosem na głuchą kamienną ścianę.''
''Pragnąłem pragnienie piaskiem ugasić i morze starałem się spalić.
Pragnąłem o Tobie zapomnieć.''

Marina i Siergiej Diaczenko
Rytuał


Coś pomiędzy nami umarło. Zaufanie?
Niewymuszona niczym swoboda?
Umiejętność wspólnego milczenia? 
Czy po prostu ta nić zrozumienia, która nas łączyła,
a przynajmniej  ja tak uważałam?


Wiecie jak to jest stracić wszystkich przyjaciół? Nie?
To mam nadzieje, że nigdy się nie dowiecie.
Owszem prawdziwi przyjaciele teoretycznie nigdy nie powinni odejść.
Chyba, że samemu się do tego doprowadziło.

Owszem co do ZHR nie mam wątpliwości, że to najlepsza rzecz, która przydarzyła
mi się w życiu. To były najfajniejsza lata mojego życia. Niezapomniane biwaki,
wyjazdy, niezapomniani ludzie. Kominki, gawędy, targanie sandwicha do schroniska
skrytego gdzieś w górach i robienie w nim parówek ;) Pierwszy zastęp, Przyrzeczenie,
wiatr, szum pobliskiego, mazurskiego jeziora, gwiazdy na sierpniowym niebie.
Czemu moja tzw '' faza buntu'' musiała to zniszczyć, choć zapewne gdyby kadra
się stopniowo nie sypała i gdyby dziewczyny zbyt zajęte ratowaniem drużyny
zauważyły co się ze mną dzieje to może byłoby inaczej. A może po prostu byłam
dobrą aktorką. 
Ale co do Leśnych? Owszem wtedy w namiocie byłam pewna, że to jest to.
Gdy wokół szumiał las, a góry otaczały bezpiecznym kokonem 
myślałam, że znalazłam tam to co kiedyś znalazłam w ZHR, a potem straciłam.
No ale jak wyszło z czasem sama pomalowałam swój, niecały rok temu
wyciągnięty z szuflady, Krzyż kurzem i pokryłam pajęczynami, by nie wywoływał
wyrzutów sumienia. Zależy mi? Nie wiem. Zawsze będzie trochę zależeć ale...
Jeden kamyczek i nierówność, a ja daje za wygraną. 
Poddawanie się to takie proste. Tak wiem powinnam wstawać i walczyć.
Kopnąć się w tyłek i ruszyć zdobywać szlak.
Ale nic nie robić jest łatwiej niż walczyć nie tylko z własną skłonnością
do poddawania się ale też i z ludźmi na około. 



Nie mam natchnienia, nie mam nastroju, nie mam ochoty na nic. Apatia.
Trwam jedynie uparcie, nie konstruktywnie, z uporem godnym większej 
sprawy.
Toczę się jak kamyczek zepchnięty w przepaść głazami lawiny,
nie potrafiąc się zatrzymać ni zmienić toru lotu.
Przytłoczona wydarzeniami niezależnymi ode mnie.
Spadam, krzycząc, rozkoszując się wiatrem, który przysłonił
mi fakt, że straciłam wszystko i wszystkich.
Wszystko co kochałam jest zbyt daleko, a ja jestem tylko kamyczkiem
i nie pokonam grawitacji ciągnącej mnie w dół.
Powiadają, że miłość i wiara dodają skrzydeł.
Moje już dawno spłonęły we łzach. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz