wtorek, 20 września 2011

Nauczyciele i pierwsza pomoc, czyli nie dostawaj krwotoku z nosa w LO3.

A więc. Od razu czuje się bezpieczniejsza w szkole...
Dzisiaj na lekcji angielskiego mojej koleżance zaczęła lecieć krew z nosa. Okej spoko.
Nauczycielka wyskoczyła, że ma odchylić głowę do tyłu, na co nam opadły ręce.
No ale spoko. Sytuacja opanowana, głowa pochylona w przód, zimny okład. Lajt.
Nauczycielka w totalnej panice, biegająca po korytarzu i wrzeszcząca, że nie wie co ma robić...
Dobra. Krew przestała lecieć ale dla odmiany zrobiło się dziewczynie słabo i zaczęła nam wręcz lecieć
przez ręce. No to spoko. Położyłyśmy ją, nogi do góry. Dziewczyna prawie mdleje. Nauczycielka wrzeszczy i lata w panice. Przez co oczywiście dziewczyna jest na skraju histerii. My starałyśmy się nie śmiać. Potem wleciały nauczycielki  z wf i po oraz wicederyktorka. Wuefistka stwierdziła, że skoro dziewczyna miała krwotok z nosa to powinna siedzieć, oczywiście wydarła się o tym tuż nad uchem biednej dziewczyny i szarpnięciem, gwałtownie ją posadziła na co krew znowu zaczęła jej z tego nosa lecieć. Dziewczyna totalnie zestresowana, wrzeszczące nauczycielki wiszące tuż nad nią jak sępy, klasa wystawiona za drzwi.
No a potem wylatująca w dalszym ciągu bardzo spanikowana anglistka wrzeszcząca jaki jest numer
na pogotowie, na co generalnie nam opadły szczęki.
Po czym gdy w końcu zadzwoniła na to pogotowie, to pogotowie zamiast przyjąć zgłoszenie
to zaczęło się wypytywać czemu my jesteśmy we wszinsie, a nie w budynku LO 3 i
stwierdzające, że kierowca nie wie gdzie jest wszins no i tłumaczenie anglistki, że w LO 3 jest
remont i dlatego mamy gdzie indziej lekcje, bo w budynku nie ma warunków itd. W końcu moja wychowawczyni się wnerwiła, wyrwała telefon
i stwierdziła, że co ich obchodzi gdzie mamy lekcje, że ktoś będzie czekał na nich pod Apteką pod arkadami,
 bo oczywiście podanie ulicy gdzie jest wszins nic nie dało, bo oni nie wiedzą gdzie to jest. Generalnie
gdyby nie moja wychowawczyni to anglistka by sobie prowadziła cudowną konwersacje z przyjmującą zgłoszenie na temat remontu w LO 3. Przepraszam bardzo, a co to ich obchodzi?
No ale wzywanie pogotowia do krwotoku z nosa było po prostu piękne.
Założę się, że dziewczynie nie byłoby słabo gdyby nie panika nauczycielki zachowującej się jakby ktoś co
najmniej umierał, generalnie ona wpadła przez to w totalną panikę, a my nie byłyśmy w stanie ogarnąć
nauczycielki szczególnie, że po chwili wleciały spanikowane i wrzeszczące inne nauczycielki.
Moja wychowawczyni i facet z historii mimo powagi sytuacji mieli niezły ubaw patrząc na spanikowane
blondynki. Brawa dla nauczycielki angielskiego, wfistki i baby z po, która jako osoba z teoretycznie
największą wiedzą na temat pierwszej pomocy, powinna wystawić panikujące za drzwi, a sama siała panikę
zachowując się jakby ta dziewczyna miała za chwile tam umrzeć co najmniej.
A no i pogotowie też było świetne. Co ich obchodzi, że mamy lekcje we wszinsie? No mamy i już.
Generalnie miałyśmy dzisiaj pokaz jak bardzo nauczyciele nie znają się na pierwszej pomocy
i jak bardzo panika osób postronnych wpływa na samopoczucie osoby, której się pomocy udziela.
Gdy ktoś się zachowuje jakbyś zaraz miał umrzeć to oczywiste jest, że wpadasz w histerie
i zaczynasz tak się czuć. Przy czym tak oczywiście głowa do tyłu zadław się dziecko tą krwią.
Ja nie chce wiedzieć co by było gdyby Gośce nagle skoczył lub spadł cukier i by zemdlała.
Co nauczycielki by ją utopiły w coca coli stwierdzając, że trzeba jej natychmiast podnieść cukier?
Wcale bym się nie zdziwiła! A gdyby był pożar? Ludzie apeluje! Znajcie się na pierwszej pomocy,
bo nauczyciele wam nie pomogą, bo są absolutnie do tego nie przygotowani. Moja klasa zachowała
zupełny spokój, ogarniałyśmy sytuacje bez problemu no ale oczywiście spanikowane nauczycielki
wiedzą lepiej. A no i oczywiście natychmiast się dziewczynie poprawi samopoczucie gdy wisi
nad nią spanikowane grono nauczycielskie zachowujące się jakby ona się co najmniej wykrwawiała
przez co dziewczyna wcale się nie uspokajała. Cudownie się musiała czuć gdy traktowano
ją co najmniej jakby umierała im na rękach owijana kocem ratowniczym i z miłą świadomością,
że pogotowie już jedzie, choć tak właściwie to pogotowie nie bardzo wie gdzie ma dojechać, a nauczycielki
totalnie nie wiedzą co mają robić i wrzeszczące na klasę za drzwiami (co w środku oczywiście było słychać),
że jesteśmy za mało poważne. A co miałyśmy tam płakać za tymi drzwiami? Sytuacja choć tragiczna była
śmieszna no i tyle.
Mam nadzieje, że nigdy nie zemdleje w szkole...

Aha i dziewczyna miała przed angielskim pobieraną krew, a ludzie różnie na to reagują
więc cóż...

2 komentarze:

  1. W takiej sytuacji tylko jedno- proste, głośne, stanowcze- USPOKOIĆ SIĘ, ALBO WYPAD ZA DRZWI. W takim momencie nie ważne czy to nauczyciel, czy prezydent. Jeśli przeszkadza, to niech spierdziela. A przy próbie wezwania pogotowia bym je wyśmiał... ;) Swoją drogą jeśli miała pobieraną krew to po kiego szła do szkoły? A babkę z PO już bym zgłosił do kuratorium oświaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli nie zna się całej sytuacji, tak jak znała nauczycielka PO to się wzywa pogotowie, jak możecie nie wypowiadajcie się na ten temat bo nie wiecie o wszystkich problemach niektórych ludzi;)

    OdpowiedzUsuń