piątek, 30 listopada 2012

droga do błękitu

Gubię się.
W tym kim jestem, w tym czego chce.
Jak bym dopiero teraz uczyła się jak żyć.
Gubię się.
W ograniczonej przestrzeni czterech ścian.
W pozornej wolności szarych ulic.
W hałasie. W wymaganiach. W rozterkach.
Pragnę błękitu. Ciężaru plecaka na plecach. Bólu w zmęczonych stopach.
Przestrzeni. Znajomego rytmu marszu. Nucenia pod nosem.
I nie pomaga ucieczka, wiesz?
Ucieczka w każdej wolnej chwili.
Ucieczka do zapomnienia, do chwilowego szczęścia, do chwilowego spokoju.
Bo to nie jest tak, że...
Że ja wiem.
Że wiem, domyślam się, że mam choćby cień przeczucia...
Gdzie prowadzi moja droga.
Bo drogą do szczęścia przestała być już dawno.
Kanu poszło na dno, przebite nie chceniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz