wtorek, 27 marca 2012

There's not a time, for being younger

Tak wiem jestem monotematyczna.
I zamiast sprawdzać co napisałam wcześniej i czy się czasem nie powtarzam, ba nie zwracając
nawet uwagi na to czy to co piszę ma jakikolwiek sens plotę co mi ślina na język przyniesie.

Hmmm. Ja nie jestem najlepszą osobą do polecania książek jako, że wątpię żeby ktokolwiek
z moich znajomych potrafił strawić taką ''Dumę i uprzedzenie'' na przykład.
Cóż. Mogę polecić tego bloga: http://ognistastrzala.blogspot.com/ wszystkie książki, które poleca
są świetne. Plus polecam Wizje w mroku , wszystkie książki Terrego Pratchetta, Pośredniczkę , Najmroczniejsze moce, + klik
 kiedyś stwierdziłam, że będę pisać recenzje ale mi się przestało chcieć.
A i ostrzegam, ja od pewnego czasu jestem dzieckiem albo romansów historycznych albo fantastyki.
(tak wiem. masakra)

Cóż. ''Igrzyska śmierci'' zaliczone.
Generalnie do kina szłam z podejściem, że jeśli zepsują ten film to pojadę do Hollywood
i osobiście zamorduje reżysera. Na szczęście nie muszę.
Film był niezły.


''Nie wiedziałabyś co ze sobą zrobić gdybyś była szczęśliwa''
Cienie sukuba
Richelle Mead

Amen.
Uparcie sama wbijam sobie szpilkę w tyłek, bo gdybym była całkowicie szczęśliwa to nie wiedziałabym,
co z tym fantem zrobić.
Przestałabym być cóż... Kundzią.
Dobry humor jaki prezentowałam w ostatnich dniach doprowadził do tego, że sama siebie pilnowałam
żeby nie marudzić i byłam... pomocna.
To jest straszne!

Pierwszy wolny wieczór. W końcu mogę siąść i napisać notkę i co? I nie mam o czym pisać.
Najłatwiej jest uciekać w schematyczność pisania o miłości no ale ile można?
A boję się, że jeśli na wyrost stwierdzę, że wszystko wróciło do normy, że jest dobrze i wszystko
się układa, to wtedy to runie jak domek z kart. 
Arr.
I znowu schodzę na moje depresyjne tony.
Masakra.
No ale tak to jest gdy na krainę tęczy wylał się wybielacz, a jednorożce zdechły.


(tak to czytam i mój umysł mnie przeraża)


Muszę zmienić przyjaciół. 
Przez cały dzień żywię się chudym twarożkiem i rzodkiewką,
po czym spotykam się z kimś i kończę wżerając pizze albo czipsy.
No super.


Stosy chusteczek obdzierają z romantyzmu rozpływanie się we łzach.



Jestem zmęczona, piszę bzdury i nie mam zielonego pojęcia co się ze mną dzieje.


A może tak pora zrozumieć, że przyjaciele nie zostawiają?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz