środa, 21 marca 2012

pozornie.

''Niczego nie można się dowiedzieć, obserwując, co ludzie do siebie piszą – język jest tam tylko po to, żeby ukryć myśli.''

''Czy na tym właśnie polega życie? To poczucie mroku ciągnącego człowieka w przepaść?
Jak oni mogą z tym żyć? A przecież żyją i nawet widzą w tym jakieś przyjemne strony, choć
jedyną sensowną reakcją jest tylko rozpacz. Zadziwiające - czuć, że jest się maleńką żyjącą istotą
wciśniętą między dwa urwiska ciemności. Jak mogą wytrzymać to życie?
Najwyraźniej trzeba się do tego urodzić....''

''Zawsze jestem sam. Ale teraz chciałbym być sam w samotności.''

''Ogień jest ważny. Człowiek nie powinien zapalać go ot tak - okazywał tym brak szacunku. Tacy są teraz ludzie: wiecznie się gdzieś spieszą. I ogień też. No właśnie, za dawnych lat był chyba o wiele cieplejszy. Takie ognie, jakie teraz rozpalają, nie potrafią człowieka rozgrzać, chyba że prawie usiądzie na palenisku. To musi być coś z drewnem... tak, drewno jest niewłaściwe. Zresztą wszystko ostatnio jest niewłaściwe. Jakieś takie
rozrzedzone... i rozmazane. W niczym nie ma prawdziwego życia. I dni są krótsze. Mmm... Coś
niedobrego stało się z dniami. Są teraz takie krótkie. Mmm... Każdy dzień ciągnie się całe wieki, co
jest dziwne, ponieważ dni - w liczbie mnogiej - mijają w pędzie. (...) Nieskończone dni, przemijające szybko. To przecież nie ma sensu. Mmm... Zresztą sens teraz też nie bywa już taki, jak za dawnych czasów.''
Kosiarz
Terry Pratchett

Nie jestem ani cierpliwą, ani wyrozumiałą osobą. Nigdy nie byłam i zapewne nie będę. 
Cierpliwość to coś całkowicie sprzecznego z moją naturą, więc ciężko mi ją sobie wyhodować. 
Wymyśliłam więc inny sposób.
Stworzyłam sobie bezstronnego obserwatora, który panuje nad językiem i w miarę potrzeby w 
niego gryzie i który przyjmuje na siebie wszystkie emocje. 
Nie zamierzam wyciągać ręki po raz n- ty, bo to i tak nie ma sensu. 
Jak mnie nienawidzi to proszę bardzo, niech sobie robi co chce i niech sobie rzuca łaciną,
której by się robotnik na budowie nie powstydził. 
Choć muszę przyznać, że jeden z zarzutów kierowanych w moją stronę jest całkowicie, niepodważalnie
prawdziwy.
Przyjaźniąc się ze mną nie ma się ''życia''.
Bo co jak co ale ja za życie nie uważam imprez i chlania co piątek.Czasami mam wrażenie,
że jedynym celem życiowym moich rówieśników jest całkowite nawalenie się jak najczęściej się da.
Ja mam trochę inne aspiracje życiowe.
Jeśli nieimprezowanie to grzech to ja się do niego z podniesioną głową przyznaję.
I nie zamierzam nic z tym zrobić. 

Obiecałam sobie, że to napiszę:
Lekcja języka polskiego. Nauczycielka oddaje wypracowania. 
- No a D. napisał w swoim wypracowaniu, że Zosia jest dziewiczką.
- Kim?
- No dziewiczką.
- A kto to jest?
- No jak to nie rozumiesz? Mała dziewica.

''Jak człowiek usiłujący zaprogramować magnetowid na podstawie instrukcji tłumaczonej z
japońskiego na holenderski przez koreańskiego zbieracza ryżu...''
Kosiarz
Terry Pratchett

A może to właśnie w pozornej bezsensowności jest metoda na życie? Nie w utartych ścieżkach czy 
schematach tylko pod odrobiną szaleństwa? Usiłując odnaleźć sens nie znalazłam nic. Może powinnam
zacząć szukać chaosu? 

Kierując się zasadą ''nigdy nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej'' czekam już tylko na piorun
z jasnego nieba, który walnie mnie w łeb. Chociaż to w sumie byłby nadmiar szczęścia nie pecha...



And you're singing the songs
Thinking this is the life
And you wake up in the morning
And you're head feels twice the size
Where you gonna go, gonna go?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz