poniedziałek, 3 września 2012

Nazwijmy to eksperymentem społecznym...


A wiec...
Dzisiaj miałam okazje połazić po mieście z wózkiem i mieć krótką lekcje usypiania niemowlaka.
I już wiem jak się czują wszystkie młode matki.
Ludzie patrzący się prosto na mnie, wcale tego nie ukrywając i mnóstwo min w rodzaju ''kolejna puszczalska nastolatka z dzieckiem''. Najbardziej rozbawił mnie jakiś dziadek, który najpierw zmierzył mnie wzrokiem i niemal nim zabił, a potem znacząco chrząknął. Coś w rodzaju ''powinnaś się smażyć w piekle latawico''.
Urocze.
Nasze kochane społeczeństwo jest tak niesamowicie tolerancyjne, że po prostu czapki z głów.
Ja mogłam bezczelnie odpyskowywać jako, że nigdy nie miałam z tym najmniejszych problemów.
Ale co z dziewczynami, które zwyczajnie odpyskować nie potrafią? I wszystko to biorą do siebie?
Jak społeczeństwo nie mając pojęcia jak wygląda sytuacja może z góry osądzać i wręcz ukamienować?
Samo wychowanie dziecka jest wystarczająco trudne, społeczeństwo nie musi się dokładać.
XXI wiek, a mamy tak pruderyjne i zaściankowe (nie mówiąc już o ultrakatolickich moherach) społeczeństwo, że szkoda słów. Mentalnie zatrzymaliśmy się w średniowieczu.
I obawiam się, że moje pokolenie tego nie zmieni.
Bo czasami mam wrażenie, że mojemu pokoleniu zależy tylko i wyłącznie na chlaniu piwa i dobrym melanżu.

Tacy dojrzali, hejtujmy gimbusów. Nie żebyśmy mentalnie byli dokładnie na tym samym poziomie.

Browar, melanż i fajna dupa => współczesne ideały i wartości.


I nie żeby moje własne rówieśnice, ba dziewczyny, które mnie znają od podstawówki też się gapiły i poszturchiwały. To takie dojrzałe.
Nie prościej było podejść i spytać?
No i jednak mimo wszystko, no prosze Was ludzie, Kundzia z dzieckiem?
No chyba nie.
To nigdy nie nastąpi.
Wole gromade kotów niż małe dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz