niedziela, 30 września 2012

Przetrwałam, wyszłam zwycięsko, kanu wypłynęło na spokojne wody.
Wygrałam. Poniekąd. Sama z sobą. I?
I błogo upadałam i podnosiłam się przez cały boży rok przez co mój magiczny stopień,
który planowałam zamknąć do końca 2012 roku jest w dalszym stopniu niezamknięty
a mamy prawie październik. 10 miesięcy obsuwy = brawo ja.
I z czym tak naprawdę wygrałam? Ze swoją głupotą? Ze swoim nastoletnim, smarkatym
wielkim zakochaniem o którym za rok pewnie nawet pamiętać nie będę?
Rzeczywiście mam z czego być dumna.
Wczoraj siedząc na biwaku na którym w sumie nie powinnam być, jedząc pomidorówkę,
której nie powinnam jeść, miałam tak niesamowitą ochotę przywalić sobie menażką
w łeb, że aż żałuje, że tego nie zrobiłam.
Na własne życzenie nie jestem częścią ''Czarnego wilka'', ani tym bardziej osobą, którą
ktokolwiek z nich powinien spytać o jakąkolwiek radę.
Nawet nie potrafiłam przypilnować by dodali śmietanę do zupy.
Arrr.

czwartek, 27 września 2012

''Zuch jest dzielny''

Juto ostatnie wykłady (nareszcie)!
A już za tydzień part 1 serialu familijnego ''Kundzia robi z siebie kretynkę za kierownicą''.

Koniec ''wakacji'' od harcerstwa i słodkiego nic nie robienia. Zapowiada się... ciężko.
Szczerze mówiąc jestem troszeczkę przerażona.
A to, że to moja klasa maturalna wcale sytuacji nie poprawia, bo jednak mimo wszystko
fajnie by było mieć jakikolwiek wolny weekend na naukę. No ale cóż. Taką drogę wybrałam
więc nie ma co płakać.
No i zdecydowanie zapowiada się bardzo, bardzo, bardzo zuchowo. Moje hobby przerodziło
się w pasje. Gdyby mi ktoś parę lat temu powiedział, że będę zuchowcem to umarłabym
chyba ze śmiechu.
Szaleję, szaleję i skaczę pod niebiosa i szukam jakiegoś łośka, który pomoże mi zaprojektować
stronę tyskich zuchów, bo chce żeby była perfekcyjna.
W końcu przyda mi się to prowadzenie strony klasowej przez tyle lat ;)

Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać. Będę musiała bardzo szybko dorosnąć. Kiedyś trzeba.
Odpowiedzialność mnie przeraża ale to jest ta droga, którą chce iść i tym razem nie rozbije
kanu, przepłynę tą rzekę do końca. Aż do gwiazd.

''per aspera ad astra''

To jest mój czas. I tak jest dobrze.


wtorek, 18 września 2012

bez tchu

Różne rzeczy można powiedzieć w różny sposób.
Rozumiem, że Ktoś może być zły, zirytowany, zmęczony, niewyspany, rozdrażniony etc ale nie znaczy to, że musi się wyżyć na pierwszej osobie, która się napatoczy. Szczególnie, że tą osobą byłam niestety ja.
Owszem sarkazm i ironia są potrzebne by przetrwać w tym świecie pełnym kretynów ale to nie oznacza, że muszą być używane jako broń wobec każdego. Szczególnie, że to broń obusieczna. Sarkazm rodzi sarkazm.
I zdecydowanie nie wyzwala ciepłych uczuć.
Mam ochotę iść i urwać mu głowę.
I wszyscy łącznie ze mną wiedzą, że nie jestem w stanie tego zrobić.
Niestety zdolność kopania ludzi w tyłek (dosłownie) nie leży w granicach moich zdolności.
 A szkoda.
Byłoby mi zdecydowanie łatwiej w życiu.
Nienawidzę ludzi, którzy jednego dnia z uśmiechem na ustach plotkują ze mną jak gdyby nigdy nic, a następnego traktują mnie jak coś co się przykleiło do buta i nie chce się odczepić.
Chcesz być to bądź zawsze, a nie wtedy gdy masz na to ochotę.


Jestem... wściekła.

Tyle razy powtarzałam, że to już koniec, koniec, koniec.
A i tak za każdym razem odpuszczałam gdy tylko się pojawił.
Pora stłumić masochistyczne skłonności i w końcu przylać mu w twarz.
No może nie w twarz, bo jakoś nie potrafię sobie wyobrazić siebie lejącą kogoś po twarzy
ale od czego jest... hmmm. patelnia na przykład. Ewentualnie młotek.



2 kawy w ciągu jednego dnia to zdecydowanie za wiele dla osoby na kofeinowym odwyku.
Szaleje.




Zakochałam się w Bukowskim. I mam to w nosie, że jest awangardowy.


C. Bukowski
''Bez marzeń''

(...)
nie rozumiem tego, czemu ci ludzie nie
znikną
nie rozumiem tego, czemu ci ludzie nie
zgasną
czemu chmury
nie zamordują ich
lub czemu psy
nie zamordują ich
bądź czemu kwiaty i dzieci
nie zamordują ich,
nie rozumiem.

sądzę, że oni już nie żyją
jednak nie mogę dostosować się do
ich istnienia
ponieważ tak ich wielu.

każdego dnia,
każdej nocy,
jest ich wciąż więcej
w metrze i
w budynkach i
w parkach

nie odczuwają trwogi
nie kochania
i nie
bycia kochanym

tak wiele, wiele, wiele
pokrewnych mi

stworzeń

niedziela, 16 września 2012

Nie udawaj, że Cię obchodzi.


don't speak



Charles Bukowski
.... kres nocy- początek nowej walki

I pomyśleć, że kiedy odejdę
będzie więcej dni dla innych, innych dni
innych nocy
psy będą spacerować, a drzewa
kołysać się na wietrze

zostawię po sobie niewiele
coś do czytania, może

dzika cebula na rozkopanej drodze

Paryż w ciemnościach


sobota, 15 września 2012

bezsens

Cały tydzień żyłam jak gdyby nigdy nic i jak zwykle w końcu mnie to dogoniło.
W piątek wszyscy usiłowali zrozumieć mojego focha nie rozumiejąc, że po prostu potrzebowałam pretekstu by tupnąć nogą i obrazić się na cały świat.
A pretekst dały mi w prost idealny.
Nie lubię wywlekania ''brudów'', nienawidzę wytykania mi starych błędów do których przyznałam się w chwili słabości niepomna na to, że miałam nie ufać.

Jeden plus tej całej awantury; odkryłam, że jednak nie jestem tak sama jak myślałam.


Nie wiem czy to tylko moja paranoja czy po prostu instynkt ale nie ufam Ci. Osoba, która nie potrafi ponosić konsekwencji swoich własnych wyborów i czynów, zapewne też nie potrafi mówić trudnej, bezwarunkowej prawdy.


Dzisiejsza kłótnia kompletnie wytrąciła mnie z równowagi.
Żadne argumenty mnie nie przekonają, że samobójstwo nie jest wyjściem egoistycznym.
Jest egoistyczne, bo wyrywa w sercu wszystkich bliskich dziurę, która nigdy się tak do końca nie zasklepia.


Czemu niektórzy są tylko wtedy gdy uważają, że są potrzebni? Albo się jest albo nie. Przyjaźń na wyrywki nie istnieje.



''I took all your pictures off the wall,
And I wrapped them in a newspaper blanket.
And I haven't slept in what seems like a century.
 And now I can barely breathe.''

czwartek, 13 września 2012

dghdt

Już sobie przypomniałam dlaczego nie lubię imprezować, nie mam życia i wycofałam się kompletnie z ekipy. Ja zwyczajnie (wbrew pozorom) nie lubię ludzi. Jestem aspołeczna. I zdecydowanie nie nadaje się do resocjalizacji.

Nigdy nic nikomu nie mów, nie ufaj.
Powinnam była pamiętać o własnych słowach.

Znowu zamykam się w skorupie. Tyle, że teraz nie ma nikogo kto by mnie z niej wyciągnął.

Jest źle? Nie. Jest beznadziejnie.


Miesiąc i 5 dni.



TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE TĘSKNIE

Nawet pogoda mi o wszystkim przypomina.
Wiecznie chce cofać czas. Wiecznie oglądam się wstecz nie doceniając chwil gdy trwają.
Jak ja zwaliłam tą przyjaźń! Boże jaka ja jestem głupia!


''I try to make it through this life
In my way
there's you
I try to make it through these lies
 And that's all I do''


FOCH Z PRZYTUPEM I MELODYJKĄ!




poniedziałek, 10 września 2012

wieczornie

Wieczór
Julian Przyboś

Te same gwiazdy
wyszeptały wieczór jak zwierzenie.

Latarnie wyszły z ciemnych bram na ulicę
i w powietrzu cicho stanęły.

Zmrok łagodnie przemienia przestrzenie.

Ogrody opuściły swoje drzewa,
szare domki znad rzeki spłynęły.

W niskich brzegach śród olch płynie żal.

Tylko horyzont uchyla nieba
księżycem,
i droga długo wiedzie we wspomnienie.

I twoje dłonie sieją między nami dal.



Przypomniała mi się wczoraj sentencja znana chyba każdemu od niemalże kołyski, a mianowicie:
''Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli.''
Uwielbiam ludzi, którzy wirtualnie krzyczą do kogoś o braku pamięci, o nieposzanowaniu
przeszłości, o braku... szacunku po czym sami robią dokładnie to samo.


Zapowiada się udany rok. Prawo jazdy o którym marzyłam od zawsze, wyjazdy w góry, na konie
i oczywiście na koncerty.
Miło jednak mieć te prawie 18 lat.





Zaczekaj. Zaczekaj proszę i pozwól mi zrozumieć. Zostań. Zostań chwile, mgnienie,
wieczność.Proszę. Proszę nie pozwól mi błagać, nie pozwól mi biec za tobą niczym
w kiepskim filmie.Zostań. Na wyciągnięcie ręki, na tchnienie oddechu, na krańcach rzęs.
W wietrze, w dymie, w zamieci. Zostań. Bądź przystanią, bezpiecznym portem,
powrotem do domu. Zaczekaj, zostań do końca łez, aż
śmiech przebrzmi i zgaśnie. Zaczekaj aż ostatnia gwiazda na niebie się wypali.
Odejdź? Pusty wszechświat, bezdźwięczna, pusta melodia. Nie ma nic bez ciebie.
Ten żar co wzniósł już zgasł? Nie ma ciebie, nie było nas?





''Nienawidzę cię za to, że postawiłeś mój świat do góry nogami, a potem rozsypałeś go na kawałki.''
L. Christopcher

niedziela, 9 września 2012

Mam wyrzuty sumienia, że się śmieje i dobrze bawię zaledwie jeden dzień po otrzymaniu wiadomości. Ciągle wydaje mi się to surrealistyczne. Chyba ciągle to do mnie nie dotarło.
Będę tęsknić.


piątek, 7 września 2012

.

''Miałem zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Rok. Życie. Cholera jasna.''
C. Bukowski

Głowa mi pęka, tęsknie za naiwnością i niewiedzą.
I boli mnie, że nie potrafię nikogo chronić. A moje próby zrobienia czegokolwiek dla innych kończą się kompletną klapą.
Zabiłabym za ciepły, parujący, pachnący kubek kawy. 
Dobranoc.

Apocalyptica - Not strong enough

I'm not strong enough to stay away.
I can't run from you
I just run back to you.
Like a moth I'm drawn into your flame,
You say my name, but it's not the same.
You look in my eyes I'm stripped of my pride.
And my soul surrenders and you bring my heart to its knees.

And it's killin' me when you're away,
I wanna leave and I wanna stay.
And I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

I'm not strong enough to stay away
What can I do
I would die without you
In your presence my heart knows no shame
I'm not to blame
Cause you bring my heart to its knees

And it's killin' me when you're away,
And I wanna leave and I wanna stay.
I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

There's nothing I can do
My heart is chained to you
And I can't get free
Look what this love done to me

And it's killin' me when you're away,
I wanna leave and I wanna stay.
I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

I'm not strong enough, strong enough
not strong enough, to stay away
I'm not strong enough, strong enough
not strong enough,
and I'm not strong enough to stay awayI'm not strong enough to stay away.
I can't run from you
I just run back to you.
Like a moth I'm drawn into your flame,
You say my name, but it's not the same.
You look in my eyes I'm stripped of my pride.
And my soul surrenders and you bring my heart to its knees.

And it's killin' me when you're away,
I wanna leave and I wanna stay.
And I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

I'm not strong enough to stay away
What can I do
I would die without you
In your presence my heart knows no shame
I'm not to blame
Cause you bring my heart to its knees

And it's killin' me when you're away,
And I wanna leave and I wanna stay.
I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

There's nothing I can do
My heart is chained to you
And I can't get free
Look what this love done to me

And it's killin' me when you're away,
I wanna leave and I wanna stay.
I'm so confused, So hard to choose.
Between the pleasure and the pain.
And I know it's wrong, and I know it's right.
Even if I try to win the fight,
My heart would overrule my mind.
And I'm not strong enough to stay away

I'm not strong enough, strong enough
not strong enough, to stay away
I'm not strong enough, strong enough
not strong enough,
and I'm not strong enough to stay away

czwartek, 6 września 2012

jesiennie

''I walk on wounds
That seldom prove to slow me down
I laugh this constant pain away
So you can't tell
But there it lies under the smiles
It drains me mile after mile
But seldom proves to slow me down

Here I go
Here I go
 Here I go''


''Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być interesujący, to zbyt trudne. Pragnę jedynie miękkiej, mglistej przestrzeni, w której mogę żyć, i jeszcze żeby zostawiono mnie w spokoju. ''
C.Bukowski


Niebytu. Niemyślenia. Nieodczuwania. 




W końcu można zwalić wszystko na jesienną depresje.






''Na tym polega problem z piciem. Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, żeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, żeby coś się działo.''
C. Bukowski

środa, 5 września 2012

wrześniowo cd?

Kuszącym jest pogrążyć się w lawinie schematów. Iść wydeptaną ścieżką.
Po co mam targać nerwy, marnować czas i ślinę na języku w jakiejś durnej próbie uczynienia tego świata lepszym? Po co mam pracować nad sobą? Świat i tak tego nie dostrzeże, świata to i tak nie obchodzi. A dla mnie to tylko oznacza wieczny płacz i zgrzytanie zębów. Po co mam wyciągać dłoń do ludzi? Skoro i tak zamiast wdzięczności, satysfakcji czy choćby obojętności dostane tylko kopa w tyłek?
Po co mam wędrować do szczęścia skoro ów cel zdaje się być tylko nierealną mrzonką czy kompletną abstrakcją? Po co mam szukać pogody ducha, kawałka błękitnego nieba na horyzoncie skoro wcześniej czy później znowu wszystko się zawali?

Znowu nachodzą mnie czarne myśli.

Zbytnio przytłacza mnie świat w którym nic się nie liczy, nic nie ma wartości.
Przeciętność, przeciętność, przeciętność. Przeciętność, która tak często skrywa iskrę.
Bo przecież wyjątkowość trzeba ukryć, przykryć całunem zapomnienia.
Myślenie jest passé.
Pozorna oryginalność, pozorna awangarda. A tak naprawdę to wszystko tylko teatr lalek o tych samych pustych twarzach i sztucznych oczach.

Alkohol leje się strumieniami, dym tworzy spirale w wieczornym powietrzu. Tacy zbuntowani, tacy dorośli, tacy niezależni. Pije, bo lubię. Pije, bo bez alkoholu nie ma zabawy. Pije, bo... nie potrafię inaczej?
Bo po co inaczej?
''Żyj szybko umieraj młodo''

I cóż z tego, że połowa moich znajomych nie pamięta większości wakacji, większości urodzin i każdego weekendu?
A po co komu wspomnienia? Skoro się pamięta to się znaczy, że się dobrze nie bawiło = za mało wypiło.




Nie nie jestem sfrustrowana. Jestem tylko cholernie nieszczęśliwa. Ale i tak wole tkwić w swoim nieszczęściu niż je zapić, na chwile zapomnieć i w konsekwencji spotęgować.

wrześniowo

''It's looking like a limb torn off
Or altogether just taken apart
We're reeling through an endless fall
We are the ever-living ghost of what once was

But no one is ever gonna love you more than I do
 No one's gonna love you more than I do''





Prawdziwa przyjaźń nie istnieje.
''Wszystko przemija
 Jak nierozerwalna przyjaźń''
Nie powinnam była nigdy zapominać o tych słowach.
Łudziłam się, że jest inaczej ale kiedyś trzeba w końcu otworzyć oczy.
Przez tyle lat jak siostry, a teraz jesteśmy teraz dla siebie dwoma zupełnie obcymi osobami.


Dziwnie mi na samą myśl, że to koniec zbiórkowych szaleństw, wypadów do lasu i fałszowania w harcówie. Dopiero teraz z upływem czasu staje się to dla mnie tak naprawdę realne.
Nigdy nie sadziłam, że mi będzie tak z tym ciężko na duszy.
Jutro czwartek, a ja nie szykuje się na zbiórkę i...
smutno.


Jestem dumną kursantką w LOK-u i niesamowicie mnie to przeraża.
Boje się, że zrobię z siebie kompletną blond-kretynkę za kierownicą, a L. wygra tą swoją kawę... -.-

Etyka jak na razie znośna choć muszę przyznać, że siedzenie w kręgu mnie przeraża, a pytania
w stylu jakie są moje marzenia czy kim chciałabym być mnie dobijają.
Cóż w swojej infantylności i płytkości przynajmniej nie jestem sama.
Nie tylko ja mam niesamowicie płytkie aspiracje, co w sumie średnio mnie podnosi na duchu.
A najsmutniejsze jest to, że te aspiracje są kompletnie, całkowicie nierealne.




Nic się nie zmieniło, nic się nie zmienia. Tyle rzeczy przeminęło, a to nie może?
Czekam tylko aż ktoś mi urwie głowę stwierdzając, że jestem zbyt niereformowalna
by funkcjonować w społeczeństwie.



''Łatwo kochać kogoś za to jaki jest. Trudniej kochać kogoś za to jaki nie jest widząc kim mógłby być, a jeszcze nie potrafi.''
I.E.
Dobrze, że muzyka odgania nocne zmory.

wtorek, 4 września 2012

Hejt!

Ostatnio w internecie powszechny jest ''hejt'' wszystkich domorosłych fotografów, którym się wydaje, że wystarczy lustrzanka za parę tysięcy i ''jestę fotografę''.
Podpisuje się pod tym obiema rękami.
Płakać mi się chce gdy widzę ''profesjonalne'' zdjęcia, które są tak kompletnie bezbarwne i nijakie, a pomysł równie oryginalny co buty z targowiska i tony komentarzy pod spodem w stylu ''jakie to śliczne <3 :*** kocham cię''.

I może się nie znam ale takie jest moje zdanie i tyle <tupnięcie nogą>.

poniedziałek, 3 września 2012

Nazwijmy to eksperymentem społecznym...


A wiec...
Dzisiaj miałam okazje połazić po mieście z wózkiem i mieć krótką lekcje usypiania niemowlaka.
I już wiem jak się czują wszystkie młode matki.
Ludzie patrzący się prosto na mnie, wcale tego nie ukrywając i mnóstwo min w rodzaju ''kolejna puszczalska nastolatka z dzieckiem''. Najbardziej rozbawił mnie jakiś dziadek, który najpierw zmierzył mnie wzrokiem i niemal nim zabił, a potem znacząco chrząknął. Coś w rodzaju ''powinnaś się smażyć w piekle latawico''.
Urocze.
Nasze kochane społeczeństwo jest tak niesamowicie tolerancyjne, że po prostu czapki z głów.
Ja mogłam bezczelnie odpyskowywać jako, że nigdy nie miałam z tym najmniejszych problemów.
Ale co z dziewczynami, które zwyczajnie odpyskować nie potrafią? I wszystko to biorą do siebie?
Jak społeczeństwo nie mając pojęcia jak wygląda sytuacja może z góry osądzać i wręcz ukamienować?
Samo wychowanie dziecka jest wystarczająco trudne, społeczeństwo nie musi się dokładać.
XXI wiek, a mamy tak pruderyjne i zaściankowe (nie mówiąc już o ultrakatolickich moherach) społeczeństwo, że szkoda słów. Mentalnie zatrzymaliśmy się w średniowieczu.
I obawiam się, że moje pokolenie tego nie zmieni.
Bo czasami mam wrażenie, że mojemu pokoleniu zależy tylko i wyłącznie na chlaniu piwa i dobrym melanżu.

Tacy dojrzali, hejtujmy gimbusów. Nie żebyśmy mentalnie byli dokładnie na tym samym poziomie.

Browar, melanż i fajna dupa => współczesne ideały i wartości.


I nie żeby moje własne rówieśnice, ba dziewczyny, które mnie znają od podstawówki też się gapiły i poszturchiwały. To takie dojrzałe.
Nie prościej było podejść i spytać?
No i jednak mimo wszystko, no prosze Was ludzie, Kundzia z dzieckiem?
No chyba nie.
To nigdy nie nastąpi.
Wole gromade kotów niż małe dziecko.

Rozpoczęcie.

Rozpoczęcie roku już za mną. Ufff. Na szczęście oszczędzono mojej klasie gadki-szmatki o tym jaki to ważny rok, straszenia maturą etc. Padło zaledwie pare standardowych uwag o tym, że mamy nie wagarować. Akurat. Już widze te 100% frekwencje, biorąc pod uwagę fakt ile osób nie pojawiło się na rozpoczęciu lub zwyczajnie się spóźniło.
No i jeszcze taki mały szczególik jak zmiana wychowawcy i powrót ukochanego polonisty pana B.
Pan B. ukochał sobie biblie, jest nawiedzonym katolikiem z żoną katechetką, który pomylił powołanie i zamiast zostać kościelnym został nauczycielem w liceum.

Z wizyty u okulisty na razie nici, bo przerażona kolejką przeniosłam się na jutro.
Dzięki temu mam pretekst żeby przesunąć zapisanie się na prawo jazdy.
Szczerze? Marze o tym, żeby nareszcie móc jeździć ale tyle razy już słyszałam, że na pewno nie zdam, że sama zaczynam w to wierzyć.


Jestem tolerancyjna, wyrozumiała i tym podobne ale gdy dziś zobaczyłam dziewczynkę max 10 letnią dumnie maszerującą z mamą na rozpoczęcie roku, myślałam, że dostane zawału. Gdyby za tzw. ''moich czasów''
(dziwne w wieku 18 lat czuć się dinozaurem) ktoś przyszedł do szkoły z wygoloną połową głowy i bronzerem na policzkach to wylądowałby na dywaniku u pedagog szybciej niż by zdążył powiedzieć ''ale''.
Cóż. Czasy się zmieniają.

niedziela, 2 września 2012

Bardzo mi wszystko jedno.


Noc jest za cicha na takie myśli.




E. Stachura
Zobaczysz

Ach, kiedy ona cię kochać przestanie:
Zobaczysz!
Zobaczysz noc w środku dnia,
Czarne niebo zamiast gwiazd;
Zobaczysz wszystko to samo,
Co ja.

A ziemia, zobaczysz,
Ziemia to nie będzie ziemia:
Nie będzie cię nosić.

A ogień, zobaczysz,
Ogień to nie będzie ogień:
Nie będziesz w nim brodzić.

A woda, zobaczysz,
Woda to nie będzie woda:
Nie będzie cię chłodzić.

A wiatr, zobaczysz,
Wiatr to nie będzie wiatr:
Nie będzie cię koić.

Ach, kiedy ona cię kochać przestanie:
Zobaczysz!
Zobaczysz obcą własną twarz,
Jakie wielkie oczy ma strach;
Zobaczysz wszystko to samo,
Co ja.

A ziemia, zobaczysz,
Ziemia to nie będzie ziemia:
Nie będzie cię nosić.

A ogień, zobaczysz,
Ogień to nie będzie ogień:
Nie będziesz w nim brodzić.

A woda, zobaczysz,
Woda to nie będzie woda:
Nie będzie cię chłodzić.

A wiatr, zobaczysz,
Wiatr to nie będzie wiatr:
Nie będzie cię koić

I wszystkie żywioły,
Wszystkie będą ci złorzeczyć:
Lepiej byś przepadł bez wieści!

sobota, 1 września 2012

Znikająca mora

A i tak btw.
Mora znów powróciła.

Mora to magiczny nóż przywleczony przez mojego ojca lata temu ze Szwecji, który na obozie wsysł w czasie alarmu plecakowego i po paru dniach tajemniczo znalazł się z powrotem w namiocie. Był tak miły, że nawet się położył na swoim miejscu na półce. Rano gdy go tam zobaczyłam myślałam, że mam zwidy czy coś. Szczególnie, że szukałyśmy go intensywnie, pytając wszystkich czy ktoś go widział. Oczywiście widzieli go wszyscy jak samotnie leżała sobie na środku polany. I oczywiście nikt nie wie jakim cudem stamtąd znikł. Zły nóż. Sam sobie poszedł. Potem ów nóż znowu zniknął. Tym razem w czasie budowania szałasów. Wszyscy położyli na nim krzyżyk wychodząc z założenia, że zgubił się w trawie.
A tu niespodzianka. Magiczna mora wczoraj do mnie wróciła. Cała i zdrowa.
Fajny nóż. Sam wraca do właściciela.
...

Bez komentarza.


W ogóle temat noży jest dla mnie drażliwy więc chyba pora zainwestować w scyzoryk. Mam dość znikających noży, które migrują, a jak im się znudzi to wracają. W przyszłym roku scyzoryk będę nosiła na sznurku na szyi.

Zamknij się w sobie nie mów nikomu.

Usłyszałam dzisiaj tą piosenkę i nie wiem czemu znowu poczułam się jak stara Kundzia.
Choć w sumie ciągłe spotykanie ludzi z ''przeszłości'' i wspominki z M. też mają na to jakiś wpływ.
No ale cóż. Sukienki wiszą w szafie, a na samą myśl o tanim winie mam odruch wymiotny.
Za wiele się już zmieniło.
Bunt można wyrażać inaczej.

Pojutrze szkoła. Super.
Klasa maturalna. Jeszcze lepiej. Matura. Egzamin dorosłości. (bu ha ha)
Na szczęście sporo przedmiotów odpadło, a te co dochodzą to są śmiechu warte.
Trzeba będzie jakoś wcisnąć w czas, który powinien być wypełniony nauką(kolejne bu ha ha)
robienie prawa jazdy, zajęcia z historii sztuki (nie wiem po co mi to ale... ale chce i już!) i
harcerstwo.
Choć boje się, że nie będę miała problemu z wciśnięciem harcerstwa, bo go zwyczajnie
nie będzie. Jeśli nie będę miała pola służby to... to równie dobrze Krzyż może wrócić
do szuflady.


Z. dziękuje, że jesteś :) Jakoś tak mi lżej na duszy, że nie stałam się reliktem przeszłości tylko nadal jestem potrzebna :)


I tylko czegoś mi brak...



Będę beztroską, zimną s. i zamiast się przejmować będę czerpać z tej sytuacji profity.
Jak Wy mi tak ja Wam.
Proszę bardzo.
''Myślę, że strach, jaki odczuwa człowiek stojący nad przepaścią, w rzeczywistości jest raczej tęsknotą.
Tęsknotą za tym, żeby rzucić się w dół - albo lecieć z rozpostartymi ramionami.''
I. Abedi