środa, 10 października 2012

po wycieczkowo

'' Jesienią góry są najszczersze.
Żurawim kluczem otwierają drzwi.
Jesienią smutne piszę wiersze.
Smutne piosenki śpiewam ci.''
Ucieczka udana. Nie licząc dziewczyn w trampeczkach, które ''umierały'' na pierwszym podejściu.
Cóż z tego, że się zgubiliśmy i byliśmy poza mapą (nie mam zielonego pojęcia co to była za mapa ale obejmowała straaaasznie mały obszar). Szliśmy bardzo często poza szlakiem, a jak już trafialiśmy na jakikolwiek to był to szlak niebieski, który się w połowie magicznie urywa i znika. 
No ale generalnie dzięki temu, że choć trochę znam Beskidy, licznym telefonom po znajomych i napotkanemu góralowi udało nam się zejść do Milówki.
Gratuluje tym wszystkim, którzy przez 7 godzin chodzili po górach w botkach, adidasach i trampkach.
I gratuluje laskom, które marudziły, wydzwaniały po rodzicach ''bo to w ogóle droga nie jest! tylko jakieś bagno!'' no bo przecież generalnie szlaki górskie powinny być asfaltowe i z poręczami, a najlepiej z windą. Drogę, która przeciętnie zajmuje przeciętnemu(!!) piechurowi jakieś 30 min. myśmy pokonali w zaledwie w półtorej godziny. Potem (gdy się zgubiliśmy) tempo się poprawiło ale i tak bez komentarza.

Pierwszy raz w życiu jadłam jagody w październiku. 

Nie będę się teraz bawiła w górnolotne frazesy i głębokie teksty o górach jesienią, wędrówce i pokonywaniu wewnętrznego lenia, bo generalnie po 4 godzinach snu nie jestem do tego zdolna, a czeka mnie jeszcze randka z angielskim, więc zostawię to na później. Lub na nigdy.
Każdy kto miał możliwość podziwiać góry jesienią w blasku słońca wie co wczoraj mi w duszy grało.

Więc dobranoc, czuwaj i z błękitnym niebem. 


















1 komentarz:

  1. niektóre rzeczy się po prostu w pale nie mieszczą. doceniamy wszyscy oczywiście Ciebie i Twoje wspaniałe przygotowanie do wycieczki, jednak byłoby miło gdybyś od czasu do czasu zechciała łaskawie wziąć pod uwagę, że nie każdy jest wyposażony w buty nadające się w góry, a kupowanie takowych na jeden dzień, gdy nie chodzi się po górach częściej niż raz w roku nie ma sensu. jak wielkie jest nasze szczęście że spowadziłaś nas spowrotem na dół, że tak dokładnie znasz góry i że masz tak wielce wsaniałych znajomych, chwała Ci za to! dziwne masz pomysły wyobrażając sobie windy w górach, ale to Twoja sprawa. a tak co do tych późnych jagód, sama twierdziłaś że mogły zostać "obsiusiane" przez różne stworzonka a potem wpierdalałaś aż Ci się uszy trzęsły. miło.

    OdpowiedzUsuń