sobota, 16 czerwca 2012

doświadczenie

Cóż. Pierwszy biwak zastępu za mną. Uff. Przeżyłam.
Uwielbiam mój zastęp za to, że sam z siebie wstał przed 5 rano i usiłował wręcz siłą woli wysuszyć namioty.
Niestety mimo usilnych wysiłków namioty wyschły dopiero po 9 rano. Złośliwość rzeczy martwych...

 Wieczorne śpiewanki z Wiki, która w dalszym ciągu ma w swoim klasyku jedną strunę z
akustyka były ciekawe... W sumie nasz fałsz i tak zagłuszał dziwne brzmienie gitary. Co jak co ale wszyscy łowiący ryby w okolicy musieli mieć ubaw po pachy.
Upartym wyciem Alleluja zapewne wypłoszyłyśmy całą zwierzynę z okolicy.
Wszystkie wyłyśmy niczym dusze potępione, każda na inną melodie, inny rytm i tonacje.

Jestem zszokowana niezwykłymi zdolnościami moich dziewczyn.
Zasnęłam na raptem trochę ponad pół godziny, a w tym czasie zdolna warta zdążyła zgasić ogień, który palił się całą noc, kompletnie wygasić cały żar, zużyć 3 pudełka zapałek, cały mój zapas kory brzozowej i zepsuć zapalniczkę. Skończyło się na tym, że rano zamiast herbaty było mleko z kartonu.

Nocne rodaków rozmowy przy ognisku całkowicie zniszczyły mi psychikę. Od rzeczy całkowicie bzdurnych, błahych i zwyczajnie durnych płynnie przechodziliśmy do Biblii i zawartych w nich przekazów i wartości.
A w ramach nocnych rozrywek karne orbitki leniwej warty. Jedna z dziewczyn biegała po lesie w klapkach, druga nie wyhamowała na zakręcie i miała bliskie spotkanie z kałużą. Ponad to biegnąc uruchomiły czujnik przeciwwłamaniowy w pobliskim budynku i urządziły nocnym stróżom pobudkę.
Czemu mnie to nie dziwi...




Cóż. Na pewno wiele się nauczyłam. I miałam próbkę tego czego mogę oczekiwać na obozie.
Jednego jestem pewna. Stare dobre orbitki znowu w pełni wrócą do łask.
Smutne.



Dziwne prawda? Zamiast spędzać piątkowy wieczór na jakiejś imprezie wole spędzać go w lesie przy ognisku.
Szkoda, że jestem ginącym gatunkiem.

1 komentarz:

  1. Ja chcę wrócić do tych czasów!
    Do tego biwaku, do tych zbiórek... :( Niech coś cofnie czas!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń