czwartek, 11 lipca 2013

Ludzie kryją się za słowami.
Usiłując pustym frazesami wykreować rzeczywistość.
Myślisz, że usprawiedliwiając się nie pójdziesz do piekła?
Czy ja naprawdę się łudzę, że rzucając kamieniami słów, prostując czyjeś życie jednocześnie
uratuje siebie? Jestem cholerną hipokrytką, która do mistrzostwa doprowadziła kreacje.
Bezpośredniej wariatki, biegnącej z wiatrem nie bojącej się niczego.
Zalałam Cię potokiem wyrzutów, a sama? Ty masz przynajmniej dobre intencje,
choć Twoje czynienie dobra zazwyczaj kończy się źle, czego ja jestem najlepszym przykładem.
Ratując mnie 3 lata temu zepchnąłeś mnie w dół.
Zabijesz ją. Zniszczysz. Wydrążysz od środka. Słowa, pragnienia, nie zastąpią.
Uczuć, relacji.

Ona. Ona jest słaba. Ona jest ofiarą gwałtownego pragnienia zbawiania świata.

A ja ? Czym jestem?
Chwilą, mgnieniem oka, wypełnieniem pustki? Drżącym podmuchem, który zgaśnie
wnet. Gdy tylko nadejdzie zabłąkany podmuch wiatru.
Boje się, umieram, drżę, bo już gasnę.
A Ona? Ona ma przynajmniej nadzieje. Swoją nadzieje. Twoją nadzieje.
Ja nie mam nic. Niczego co mogłabym się trzymać.

I ciągle ciągle wciąż porównuje się do niej.
I nienawidząc Cię za to co jej robisz jednocześnie cholernie jej zazdroszczę.
Bo choć pozornie nasze losy są takie same ona przynajmniej nie umiera ze strachu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz