niedziela, 22 kwietnia 2012

życie nie gra fair.

 <3
Rozmowa o routerze
- Internet nie dochodzi? Jak to nie dochodzi? Założył rodzinę  i dostał szlaban? (...)
- A może się upił?
- Tak upił się i zgubił drogę do wyjścia.


Super. Mój magiczny telefon nie łapie zasięgu w Kobiórze. To o zasięgu na Mazurach mogę sobie
co najwyżej pomarzyć.
Hmm. Wyjazd za 5 dni, a nie mam spodni. Cuudownie.
Super.
I za każdym razem gdy sprawdzam prognozę to jest inna. Teraz zapowiadają deszcze, a
oczywiście kurtki przeciwdeszczowej też nie mam.


Coraz bardziej cierpię na jakąkolwiek niemoc twórczą. Nawet mój pamiętnik zaczyna porastać
kurzem. Zwyczajnie kończą mi się tematy. Moje życie stało się do tego stopnia monotonne,
że jeszcze trochę i skończę pisząc w którymś z moich magicznych zeszytów o tym jak fascynujące jest
jedzenie kanapki z serem.

Przestaje dostrzegać jakąkolwiek magie w życiu. Czy cokolwiek ciekawego.
Wzloty, upadki i tak w kółko. Do znudzenia.
Ciągle powtarzam te same schematy.


I coraz, coraz, coraz, coraz bardziej mi się nie chce. Mój stopień harcerski leży i wrzeszczy, bo
nie mam natchnienia by się zabrać do wykonywania punktów, które mi zostały.
Każdego dnia powtarzam sobie, że popołudniu go przejrzę i wezmę się do jakiejś konkretnej pracy
po czym wracam po szkole, włączam facebooka, wyjmuje książkę albo ktoś do mnie dzwoni
i czegoś chce.
I tak mi to ciągle ucieka, ucieka i ucieka.
Choć w sumie może dlatego tak to odwlekam, bo nie wiem co zrobić ze sobą dalej?
Zamknę samarytankę i co? Nawet nie wiedziałabym co w następnym stopniu rozpisać.

A może powinnam się zastanowić czego tak naprawdę chce? Nie czego chce mój zastęp
czy ktokolwiek inny tylko czego chce ja?
Odpowiedź sobie szczerze czy jestem w harcerstwie dla siebie? Czy mnie, MNIE, to uszczęśliwia?
W sumie przez te, hmm, jakieś dwa lata gdy nie byłam harcerką to mimo momentów w których
tęskniłam za ogniskami, wyjazdami, śpiewankami etc, w pewien sposób byłam szczęśliwa.
Może to szczęście było płytkie, może to były chwile ale mimo tego, że nie pracowałam nad sobą,
że nie dążyłam w żaden sposób do samorealizacji, to i tak czułam się... dobrze sama ze sobą.


Nie da się od niczego odciąć. Życie nie pozwala na ładne, czyste cięcia, które szybko się goją
i nie zostawiają śladów. To by było za proste. Przeszłość i tak wcześniej czy później dogania
nie ważne jak szybko się przed nią ucieka. Nad wspomnieniami się nie panuje. Skradają się
cichutko za każdym razem gdy zamyka się oczy więc przykro mi kochana ale nie zapomnisz
i nie uciekniesz.
Poza tym gdybyś naprawdę chciała zapomnieć to nie zamykałabyś się przed światem, budując
sobie mur za którym chowasz się i myślisz, że nikt Cię nie widzi i udajesz sama przed sobą, że
zapomniałaś, że nie wspominasz.
Albo sama za niego wyleziesz albo wytargam Cię za włosy. Twój wybór. Wiesz, że potrafię być
bardzo upierdliwa.


Delena <3



Uroczy artykuł:
http://wiadomosci.onet.pl/nauka/seks-na-szesciu-nogach-to-jest-mozliwe,1,5111670,wiadomosc.html
(nie sugerujcie się tytułem. jest o owadach :P)

1 komentarz:

  1. Uwielbiam tą piosenkę. Jest w niej coś co przyciąga słuchacza

    OdpowiedzUsuń