poniedziałek, 19 października 2020

Kategoryczny imperatyw

,,Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. " Immanuel Kant

Filozofowie od wieków nie są zgodni czy człowiek ma wrodzony kategoryczny imperatyw dobra czy też rodzi się z gruntu zły, a dopiero społeczeństwo go socjalizuje, czy też rodzi się" tabula rasa" - czystą tablicą, która nie jest ani taka, ani taka. 

Ja zawsze starałam się uważać, że ludzie w większości rodzą się z gruntu dobrzy tylko, życie ich wypacza, że większość jakiś tam kategoryczny imperatyw czynienia dobra w sobie ma. Zawsze starałam się myśleć, że nikt normalny umyślnie nie krzywdzi. Chyba pora zweryfikować tą tezę i przestawić na myślenie, że jednak ludzie są z gruntu źli. Egoistyczni, infantylni, narcystyczni. 

Jak można umyślnie, wiedząc o tym, kogoś krzywdzić? Jak można być świadomym tego, że czyny czy słowa ranią, niszczą i mieć to kompletnie, absolutnie w nosie? Ba, mówić o tym ze wzruszeniem ramion, bez cienia wstydu w głosie? 

To socjopatia czy normalne? 

Może jednak trzeba było skończyć psychologię czy psychiatrię. 

Bo absolutnie "nie umiem w ludzi". Nie umiem rozgryźć, nie umiem zrozumieć. Każdy po kolei tylko rani. A ja wiecznie tylko wybaczam i wybaczam. Tylko jakie można mieć w sobie pokłady wybaczenia? 

Ile związków romantycznych bądź nie będę jeszcze musiała skreślać ze swojego życia? 

Może chatka pustelnika to nie jest taki zły pomysł. 

Bo biały domek, duży pies, rodzina i grono przyjaciół to mi się raczej nigdy nie ziszczą. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz