sobota, 16 stycznia 2016

Sound of madness...

Czuję się jakby moją duszę ktoś wyszarpał z ciała, poranił, a potem grzebał w ranach gorącym pogrzebaczem. I to nawet nie jeden ktoś tylko kilkoro ktosiów.
Szaleństwo.
Złość.
Cholerne ciepło-zimno.
A może to wszystko to już delirium, a może po prostu jestem po drugiej stronie lustra?
Co to wszystko znaczy?
Czemu to wszystko co było nagle wybucha, parzy, a potem znów gaśnie?
Da się kochać dwie osoby naraz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz