Ostatnie dni to dni o których zdecydowanie chce zapomnieć. Tyle osób mnie zawiodło. Czuje się jakbym nie mogła polegać absolutnie na nikim z wyjątkiem Agaty. Owszem Weronika jest świetna. Dobrze się dogadujemy i w ogóle ale... ale to jeszcze nie przyjaciółka. Zresztą nie wiem czy jeszcze komukolwiek na tyle zaufam.
Powinnam się przyzwyczaić do tego, że ludzie mnie zawodzą. No i wydarzenia z wędrówki i sprzed wędrówki też powinny mnie do tego przyzwyczaić. Ale i tak boli.
Moje poczucie własnej wartości leży i kwiczy.
Gdy od tylu osób się słyszy, że jest się beznadziejnym, to człowiek zaczyna w to wierzyć.
W domu, od ''przyjaciół'', od wielu ludzi dookoła. Nawet nie macie pojęcia ilu ludzi mnie, delikatnie mówiąc, nie cierpi.
I nie nie chcę odejść z powodu głupiej kłótni. Chodzi o to ile ludzi mnie zawiodło.
Chodzi o to, że wiem, że ja też zawiodę.
Owszem miałam walczyć. Ale nie mam sił na tę walkę. I nie mam w nikim na tyle oparcia by w tą walkę wyruszyć.
Jestem warta miłości, tak? A ktokolwiek mnie kocha?
http://www.youtube.com/watch?v=hbWZmPqGdgo
OdpowiedzUsuńDzięki Agat ale średnio mnie pocieszyłaś
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńkocham Cię mycha, olej wszystko rób co uważasz za słuszne. ale wiedz, że ja też nie sądzę, aby odejście to była słuszna decyzja.
a co do innych rzeczy, nie owijaj w bawełne, bo ludzie na których Ci zależy nie są tacy, że kiedy powiesz im prawdę oni Cię wyśmieją prosto w twarz.
Oni zrozumieją... nie musisz się bać.
trzymaj się