"Będą lata tłuste i gorące
Ale też i nie klejące się wcale
Poprzecinane deszczem
Pozalepiane żalem
Ale trzymajmy się razem!
Ale kochanie damy radę!
Ale trzymajmy się razem!
Ale, no ale, nigdy nie każ mi wybierać
I nigdy nie każ mi wybierać,
I nigdy nie każ mi wybierać
Bo jeszcze wybiorę źle
Będą dni pachnące wrzosem
Ale też noce nie przespane wcale
Poprzerywane wrzaskiem
Pozaszywane niedopasowaniem"
Happysad
I wciąż Cię kocham. Choć obdarłaś mnie z mojego ukochanego romantyzmu i dramatyzmu rodem z "Wichrowych wzgórz" (a tak mi z nim dobrze było). Jednak moja miłość jest zmienna. Przestała być... rozdzierająca. I choć wciąż potrzebna do oddychania, zrozumiałam, że i bez tlenu da się żyć jeśli się człowiek uprze. "Widać można żyć bez powietrza". Boje się tego. Boje się, że będzie się spłycać i spłycać aż stanie się zwykłym elementem życia, przyzwyczajeniem bez choćby cienia emocji.
Nie mówię, że ma być dramatycznie, porywająco, szalenie i po grób ale... brakuje mi tych momentów gdy miałam wrażenie, że ''zatańczymy się w sobie bez końca''.
Brakuje mi porywów.
Umieram ze strachu, że zakocham się, a raczej wyda mi się, że jestem zakochana w kimś kto nie będzie Tobą.
Nie wyobrażam sobie...
Tęsknie za śnieniem o Twoim uśmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz