Zamknięte stronice pokrywam kurzem
Aby zapomnieć tamte kałuże
Tych łez pośpiesznie, na darmo wylanych
Nie chcianych, nie takich, bez sensu danych
I nie ma sensu, pośpiechu ni celu
I nie ma potrzeb i marzeń tak wielu
I nie ma snów, uśmiechów, czekania
Upartych sensów, ciągłego trwania
Wszystko minęło z powiewem zimy
A każde słowo było na niby
Zabawy, harce, ciągłe kochanie
Ratuj mnie, ocal, zabierz mnie Panie
Niechaj zapomnę oczu brązowych
Niechaj zapomnę myśli zielonych
Niechaj zapomnę tego co trwało
Co miało być, a nie przetrwało
I niczym mrozem zabity pierwiosnek
Co nie mógł liczyć na litość i troskę
Bo zima bierze nigdy zaś daje
Kamienne serce nigdy nie taje
Co wzięła na zawsze stracone dla świata
I nie pomogą podmuchy lata
Już nie pomogą ni gest ni słowa
Już nie pomoże zależeń osłoda
Okruchy lodu ranią na stałe
Nie ważne, że niby kruche i małe
Kto raz zabity żywy nie będzie
Los swoje nitki niezmiennie przędzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz