Słyszeliście kiedyś o Friend zone?
Jest to: ''stan, w którym kobieta widzi w mężczyźnie tylko "przyjaciela" i nie chce związać się z nim, mimo że go lubi. Tak zwana "strefa przyjaciół". W skrócie: kobieta nie widzi w mężczyźnie osoby, z którą chciałaby uprawiać seks alby być w poważnym związku.''
Znalazłam stronę na której jakiś inteligęt proponuje poradnik za jedyne (tamdaradam) 19 zł (!) traktujący o tym jak ''uciec z tej pułapki''.
Generalnie skoro ktoś jest na tyle... mało inteligentny by kupić takowy poradnik to nigdy niczyim przyjacielem nie był, bo do tego trzeba choć odrobiny rozumu i ma szanse na stworzenie
''poważnego związku'' mniej więcej takie jak ja no to by w szafie trzymać słonia w trampkach.
Głupota ludzka nie zna granic.
Chyba, że to ja jestem na tyle kosmitką by słowo ''przyjaźń'' pojmować inaczej niż ''pantoflarz, który pociesza ale za brzydki do seksu'', a tak mniej więcej z tego całego friend zone wynika.
To działa w dwie strony ^^ inteligęt pare złotych zarobi, a przyjaźń damsko-męska nadal pozostanie znikomym zjawiskiem ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to friend przetłumaczył bym bardziej jako 'znajomy', a nie 'przyjaciel'