Och już pamiętam. Już sobie przypomniałam. Już wiem.
Już wiem czemu unikam jak tylko mogę, jak tylko się da, spędzania czasu z ludźmi, którzy jeszcze tak nie dawno byli dla mnie wszystkim.
Rzuciłam wszystko i wszystkich. Zmieniłam się. Diametralnie. Olałam wszystkich, którzy coś dla mnie znaczyli. Straciłam przyjaźnie. Straciłam znajomych. Raniłam.
Przez pewien czas ''sekta'' (jak to stwierdziły koleżanki W.) była dla mnie całym światem.
I do czego mnie to doprowadziło? Wyrzuty sumienia, wieczna gorycz, wieczne poczucie porażki.
Doprowadziło mnie to tylko do tego, że gdy patrze w lustro widzę grubą krowę, która nic nie osiągnęła, jest bezdennie głupia, niepoukładana i tylko zawodzi.
Smutna konkluzja ale cóż.
I gdy czytałam ostatnią notkę Z. to... jednocześnie najbardziej na świecie żałuje, że kiedykolwiek wstąpiłam do ''sekty'' ale też i cieszy mnie, że, co prawda przez moment ale jednak, coś zbudowałam. Coś co pozostanie w niektórych sercach na zawsze. I może, może, choć parę szans zniszczyłam, choć wiele osób chcąc nie chcąc sprowadziłam na manowce, to jednak coś w niektórych sercach zasiałam, coś zmieniłam na lepsze.
''Przyjdzie rozstań czas
I nie będzie nas
Na polanie tylko pozostanie
Po ognisku ślad.''
Właśnie zaczęłam płakać...
OdpowiedzUsuńJa nie pozwolę żeby ten zastęp się rozpadł, nie pozwolę żeby ktoś o nim zapomniał...
Bez Ciebie jako zastępowej to nie było by to samo