Post niżej macie chyba najsłynniejszy fragment ''Ferdydurke''.
Tak w skrócie '' A zatem dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i
miłość? (...) Bo Słowacki wielkim poetą był.''.
A skąd mi się to wzieło?
Dzisiejsza lekcja polskiego była niczym żywcem z powieści Gombrowicza wyjęta.
Nie wiem czy to jest jakaś farsa, dom wariatów czy szkoła katolicka ale ocenianie ucznia za poglądy chyba mija się z celem prawda?
Ale może zacznę od początku...
Parę tygodni temu moja klasa pisała wypracowanie z ballady Leśmiana, a mianowicie z ''Żołnierza''.
Ballady tej nie cierpię, nie znoszę i generalnie kompletnie nie trawie. Zdecydowanie wole utwory Leśmiana w stylu ''Dzień skrzydlaty'', ''Nocą umówioną'' czy ''***(W innym sadzie)''.
Gdy dostałam ten cudowny utwór przed nos nie wiedziałam śmiać się, płakać czy rwać włosy z głowy. Po 30 minutach tępego wpatrywania się w dziewiczo czystą kartkę nabazgrałam to magiczne wypracowanie na te cudowne 250 słów. Szło mi to jak po grudzie ale szczęśliwie przez to przebrnęłam. Oczywiście jak to ja nie mogłam się powstrzymać przed wbiciem panu B. szpilki w tyłek i używając dość oględnych i ugrzecznionych sformułowań napisałam co o tym wierszu myślę.
Haja była pod niebiosa. Pan B. nawet poświęcił tusz w długopisie i na pół strony A4 napisał mi co o mnie myśli.
A mianowicie...
Jak ja śmiem nie wielbić tego wiersza? Przecież Leśmian wybitnym poetą był! Jak mnie nie zachwyca jak mnie ma zachwycać? Przecież mądrzejsi ode mnie uznali, że Leśmian wybitnym poetą był, więc każdy wiersz ma zachwycać i koniec. No i ten wiersz wcale nie jest stricte religijny, z religią to on NIC wspólnego nie ma, więc jak ja śmiem sugerować, że do niektórych osób przesłanie tej ballady może nie trafiać. Poza tym ja przecież KOMPLETNIE nie znam twórczości Leśmiana więc nie powinnam wypowiadać się na temat tego czy ta ballada jest lepszym czy gorszym utworem poety.
Krew oczywiście we mnie zawrzała, para mi poszła przez uszy ale ugryzłam się w język pokiwałam główką i darowałam sobie dyskusje. To jest takie uroczę, że pan B. sugeruje, że twórczość Leśmiana to ja pierwszy raz na tym wypracowaniu zobaczyłam, a jeszcze bardziej uroczę jest to, że wszystkie osoby, które pisały peany wręcz na temat tej ballady i jej twórcy dostały tróje.
(Tak trója to wyróżnienie, bo większość klasy dostało dwa plus).
Generalnie klasa jest standardowo zachwycona panem B., jego ocenianiem według jego ''widzimisię'', jego podejściem - myśl co chcesz ale masz myśleć to co ja - jego nie zauważaniem w pracach nawiązywań do całej twórczości Leśmiana i co do jego stylu, przez co parę osób ma obniżoną ocenę, jego czepianiem się o powtórzenia gdzie w niektórych miejscach naprawdę nie dało się ich uniknąć lub wyszukiwaniem powtórzeń pół kartki dalej (rozumiem, że jak użyje jakiegoś słowa to przez całe wypracowanie już jest na nie zakaz?) czy wyszukiwaniem powtórzeń wręcz na silę (podobne słowa, czy różne związki wyrazowe używające tego samego słowa choć w innym połączeniu czy kontekście).
I nie nie piszę tego subiektywnie. Nie tylko ja mordowałam pana B. wzrokiem, nie tylko ja próbowałam spopielić kartkę z uwagami samym wzrokiem, nie tylko ja dostałam totalnego wkurwa.
A najbardziej do szału doprowadzają stwierdzenia pana B., że my nie umiemy pisać wypracowań i go w ogóle nie słuchamy jak nam radzi. No jak nas nie nauczył pisać poprawnie to nie umiemy, z sufitu nam ta umiejętność nie spadnie, a można założyć, że od gimnazjum nam się zapomniało jak dobrze pisać. A jego ''cenne'' rady i uwagi to o kant dupy potłuc. Są bezużyteczne i niczego nie uczą.
Arr!
(przepraszam za styl)
beka.
OdpowiedzUsuń