Nie wiem jakim cudem ale Weronika też ma obecnie na PO pierwszą pomoc.
No i w każdym razie podsumowałyśmy swoją wiedze.
1. w apteczce powinieneś mieć dwa rodzaje rękawiczek, bo ktoś może mieć uczulenie na lateks
2. możesz używać tylko półokrągłych nożyczek, bo przy rozcinaniu komuś ubrania możesz
go skaleczyć, więc nie wolno ci używać zwykłych chirurgicznych pod żadnym pozorem
3. rehabilitacja też jest etapem pierwszej pomocy
4. podnoszenie nóg do góry przy omdleniach itp. jest wręcz zakazane
5. odchylasz głowę do tyłu? odchylaj bardzo, bo może mu ten język jednak opaść
6. nieprzytomny cię i tak nie słyszy więc się nie produkuj
7. po ataku padaczki poszkodowanego najlepiej nie ruszać
8. w apteczce to tylko i wyłącznie gazy i bandaże, bo przecież wszelakie środki odkażające
mogą się nagrzać na słońcu i zmienić właściwości, po za tym odkażanie ran to przecież
nie jest pierwsza pomoc, bo to życiu nie zagraża
9. gdy ktoś zemdleje to powinno się sprawdzić jego ręce czy nie jest narkomanem czy coś
Cóż. na pewno będę się pytała kogoś poszkodowanego, krwawiącego i w ogóle nie wiem
z kością wystającą z nogi ''Przepraszam, a ma może pan/pani uczulenie na lateks?''.
No sorry! Tak stworze w apteczce kolekcje rękawiczek, każde innego rodzaju.
Przepraszam bardzo, a jak nie mam półokrągłych nożyczek to mam sobie darować
ewentualne rozcinanie ubrania, bo mogę skaleczyć nożyczkami?
Arrrr!
Może pani sobie powinna przeczytać czym jest powodowana utrata przytomności
i dlaczego się te nogi podnosi... Hmmm... Nawet jeśli to nie podziała to na pewno
nikogo nie zabije!
A i tak rzeczywiście będę komuś tą głowę odchylała tak żeby sobie na niej stał co najmniej.
No i po ataku padaczki gdy ktoś mi nie odzyska przytomności to tak w sumie nie powinnam
go ruszać, bo przecież może sobie tylko śpi. Tak w sumie co mnie obchodzi czy zemdlał
czy co, a co jeśli bym go obudziła...?
Skoro rozwalone kolano nie zagraża życiu to w sumie złamana ręka też nie.
Po co mi choćby głupia woda utleniona czy Leko w apteczce. Bandaże i gazy przede wszystkim!
A bandaże muszę sobie wiązać, bo agrafką to mogę przecież skaleczyć, a spinacz do bandaży
też może być niebezpieczny...
A po kija mam sprawdzać te ręce? Owszem mogę sprawdzić czy nie ma np. bransoletki
Jestem cukrzykiem czy coś no ale sprawdzanie do łokcia, bo może być narkomanem...? Argh.
A skąd mam wiedzieć czy jest narkomanem, honorowym dawcą krwi albo przed chwilą mu krew
pobierano albo coś jeszcze innego? Co ja duch święty jestem i od razu to wiem?
A nawet jeśli to narkoman to co mam nie ratować?
A no i na lekcji następnej po mojej babka świeciła wiedzą o cukrzykach.
Założę się że gdyby nie Gosia to by jej przez myśl nie przeszło mówienie o cukrzykach,
bo jakoś tak dopiero po lekcji z moją klasą się jej przypomniało.
A no i bardzo mi się podobało jak kazała Gośce pokazać jak się jej mierzy cukier.
Kij z tym, że i tak większość z nas wie jak, a po za tym gdy Gośce odbije i zacznie ''chodzić
po suficie'' to i tak żadna z nas nie będzie w stanie jej uspokoić na tyle by jej ten cukier zmierzyć.
A nawet gdy zemdleje i jej ten cukier zmierzymy to co nam to da? I tak ona glukagenu
ze sobą nie nosi, więc i tak nic nie zrobimy. A ratownicy i tak jej jeszcze raz ten cukier zmierzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz