Zaplątałam się. Zamotałam się. Nie rozumiem. Nie rozumiem wiecznych gier, manipulacji i fałszywości.
Nie rozumiem świata, którego stałam się częścią.
Z własnej woli staje się zabawką, marionetką, marną aktorzyną.
I znów czuje się jakbym miała 9 lat, karty do ''Flirta'' w ręce, kompletny brak znajomości zasad i głupio chichotała z resztą tłumu z ''Bara-bara'' nie do końca rozumiejąc co to znaczy.
Owszem zmieniłam się.
Ale też i dalej pozostałam małą, głupiutką idealistką, którą mierzi kompletna pustka, bezsens i gra pozorów.
nie rozumiem. nie rozumiem. nie rozumiem.
Magiczna społeczność. Społeczność o której każdy słyszał, prawie każdy widział i o której każdy ma jakieś tam wyobrażenie.
Ja całe życie obserwowałam to z boku. Obserwowałam absolutny brak moralności, flirt z kim popadnie i związki, które rozsypywały się od tak.
Myślałam, łudziłam się, że ja... że ze mną będzie inaczej, że ludzie się zmienili, dorośli, że ja nie będę w to wszystko wciągnięta. Że nie będę musiała czegoś takiego oglądać.
Nie lubie być przypadkowym podrywem, bo akurat byłam pod ręką. Nie lubie żałosnych tekstów, które mają być flirtem. Nie cierpię gdy ktoś bawi się mną. Nienawidzę gdy ktoś wykorzystuje okazje, że druga połówka jest daleko i ''korzysta'' z życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz