Ile serce jest w stanie pomieścić miłości? Ile głowa pomieści uczuć? Kalejdoskop twarzy pod powiekami sprawia, że nie wiem co czuje, co czuć powinnnam, co jest prawdą, a co dopisaną historią. Za niektóre uczucia zostałabym zamordowana gołymi rękami, za niektóre wyśmiana, za niektóre...
Bogowie... co ja wam zrobiłam? Kogo jeszcze postawicie na mojej drodze? Jakie nitki jeszcze poplątacie?
I głupie, głupie wspomnienia. Najlepsze chwile, wymieszane z najgorszymi. Momentami jestem taka... nieszczęśliwa, taka zła, taka rozżalona. Tęsknie za poczuciem bycia kochaną, rozpieszczaną, potrzebną, tęsknie za splątanymi nogami, za rozżarzonym spojrzeniem.
A następnego dnia przypominam sobie ból policzka, wstyd na widok bójki, kłótnie i nieporozumienia i wiem, że tak jest lepiej i że przynajmniej teraz mogę szukać pełnego szczęścia, a nie na pół gwizdka.
I wciąż w pewien sposób kocham, nie da się od tak przekreślić miłości.
Ale jak ta miłość wogóle istniała skoro wciąż jestem zakochana w przeszłości, skoro wciąż byłam i jestem ''zielona''?
I jak mogę się znowu zakochiwać i szaleć i gadać głupstwa i odliczać dni i myśleć o osobie, która jest dla mnie całkowicie i nieodwołalnie niedostępna?
Co jest ze mną nie tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz