Nie rozumiem.
Sprawiasz, że się miotam, że nie potrafię się skupić. Nie potrafię zobojętnieć.
Nie potrafię być SWOJA, niezależna, nieosiągalna dla nikogo prócz siebie samej.
Nie chcę tak się czuć. Nie chcę taka być. Nie potrafię tak.
Nie wiem czy to pożądanie czy miłość czy jakaś chora obsesja ale mam zamglony umysł.
Jasność myśli zdaje się być... wspomnieniem. Złudą.
Nie potrafię być wolna.
Z deszczu pod rynnę. Z jednego uzależnienia w drugie.
Potrafię wogóle kochać nietoksycznie? Normalnie?
Zakochać się w kimś kto jest dla mnie osiągalny, kto jest dla mnie odpowiedni?
Obsesje i paranoje. Ot cała ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz