niedziela, 3 czerwca 2012

wybaczenie

Proste słowo. Wybacz. Pusta sylaba. Dźwięk.
Wybacz. Lina zwisająca nad przepaścią zbudowaną przez poczucie winy.
Słowo. Nie naprawi nic. Nie wypali win tych, które były i tych które być miały lub zostały uznane za byłe.

Nic nie zmieni, nic nie naprawi. A mimo to... Mimo to chciałoby się je czasem usłyszeć.
Bo... bo czasem to nie tylko słowo. Czasem to zapis emocji, których nie potrafi się inaczej wyjawić.
Czasem to... pretekst, którego potrzebuje się, by zamknąć drzwi i iść dalej.

Wybacz.
Beztrosko sprowadzane do krótkiego ''sorry'', wyszeptanego ''przepraszam'' czy po prostu do upartego milczenia. Nie każdy potrafi przepraszać. Z przykrością stwierdzam, że niektórzy po prostu odsuwają
się na bok i czekają aż się w ich mniemaniu zapomni. Albo zachowują się jak gdyby nigdy nic, zakładając,
że im się wybaczenie odgórnie należy. Bo skaut, chrześcijanin et cetera powinni przecież przebaczać. Zawsze i wszędzie. Każdemu. Więc po co przepraszać.

Nie jestem idealna, nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Ludzie idealni nie istnieją. Nieraz musiałam o
wybaczenie prosić lub prosić powinnam, ale pokierowałam się źle pojętą dumą.
Ale nigdy, przenigdy nie zakładałam z góry, że przebaczenie mi się należy, nigdy też w sprawach ważnych nie zdawałam się na zapomnienie.


I tylko czasem mi żal, że niektóre sprawy potoczyły się tak, że wymagają wybaczenia.


''Twierdzę, że musimy żyć. Żyć tak, by później nie musieć prosić nikogo o wybaczenie. (...)
Lepiej zginąć niż żyć ze świadomością, że zrobiło się coś wymagającego wybaczenia.''
''Krew elfów''
Andrzej Sapkowski




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz