niedziela, 13 maja 2012

droga



Kim chcesz być gdy dorośniesz?
Z każdym rokiem moja odpowiedź się zmieniała. Teraz stojąc u progu dorosłości odkrywam,
że przez lata nie zrobiłam nic by odkryć kim chce być, nie mówiąc już nawet o tym by robić
coś w kierunku udoskonalenia przyszłej siebie.
Gdybym dalej zmierzała w kierunku w jakim uparcie brnęłam przez ostatni rok/ pół roku skończyłabym
zapewne w niedalekiej przyszłości jako frustrat nie potrafiący odbić się od dna,
Może i Ty drogi czytelniku odstaw na chwile piwo i zastanów się czy nie zmarnowałeś czasu.
Przyszłość jest tuż tuż i czy naprawdę warto w nią wkroczyć na czworakach z zarzyganymi włosami,
bez planów, marzeń i ideałów?
Co się stało z tymi cudownymi, w pełni ukształtowanymi nami, którymi mieliśmy być gdy osiągniemy tą
magiczną barierę 17/ 18 lat. Przecież parę lat temu gdy wyobrażałeś sobie przyszłość widziałeś
się jako osobę z choć trochę ustabilizowaną przyszłością i z wiedzą na temat tego kim chce być
i co chce robić. Wątpię, żeby te 10 lat temu któreś z nas wyobrażało sobie pijaństwo co tydzień
i rozpaczliwe wkuwanie na koniec roku by jakoś zdać, nie wiedząc tak właściwie ani po co, ani co dalej.

Gdyby ktoś dziś zapytał się mnie kim chce być i co chce robić nie wiedziałabym co odpowiedzieć.
I nie mówię tu już nawet o studiach czy jakiejkolwiek wcale już tak nie dalekiej przyszłości ale
choćby o harcerstwie.
Kim chce być? Co chce osiągnąć? Co chce zmienić?
Kiedyś wiedziałam. Kiedyś te pytania nie stanowiły dla mnie problemu, a teraz?
Dorosłam. Nie mogę być już małą, szeregową harcerką, która za przewinienia co najwyżej pobiega
z plecakiem lub dostanie burę jak stąd do nie widać.
Dorosłam? Źle to ujęłam. Raczej lat mi przybyło, bo jeśli chodzi o dojrzałość to nie wiem czy czasem
jako mała harcerka nie byłam dojrzalsza.


Jak często gdy zawodziłam kierowała mną właśnie obawa by nie zawieść?

Jak często lęk przed porażą sprawia, że boimy się sięgnąć po to co kochamy?
Czy warto pozwolić sobie zawrócić? Może droga na szczy nie jest łatwa, może
i łatwo się jest potknąć i na tyłku zjechać w dół ale za to czy na szczycie nie
czeka na nas szczęście?

Wychodząc z założenia, że nie ma co próbować, bo i tak pewnie zawiodę, przegram, upadnę,
nie ma szans na wygraną. Zakładając z góry porażkę osiągniemy ją bez trudu, wierząc
zaś w powodzenie mamy większe szanse osiągnąć to czego pragniemy.


Pora przestać wegetować, marudzić, przesypiać, przepijać życie. Jest tylko jedno i nigdy
więcej się nie powtórzy. Zamiast marnować energie na powtarzanie ''nie uda mi się''
nie lepiej wykorzystać ją na to by wstać i wyruszyć?
Nie zastanawiaj się. Działaj.

Nie ważne co było. Nie ważne ile razy się przegrało. Ważne co się z tego wyniosło.

Nigdy nie jest za późno.


Po raz pierwszy od dawna czuje się dobrze. Nie mogę powiedzieć, że odnalazłam swoją drogę czy
swój cel.
Ale przynajmniej w końcu zaczęłam iść naprzód.




2 komentarze:

  1. Kundzia ;D no nie poznaje ; o
    dobrze pani prawi ;)
    ale jak znaleźć drogę dla siebie ? ;p
    jak znaleźć swój zawód/cel ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. gdybym wiedziała to byłabym szczęśliwszym człowiekiem

    OdpowiedzUsuń