Hopeless
Pojawiło się niespodziewanie. Jedno, jedyne malutkie słowo. Nic nie znaczące. A szumi mi w głowie, uralnia wszystko. Rozkładam je na kawałki.
Samo brzmienie głosu sprawiło, że znowu wszystko stało się realne.
Bogowie są złośliwi.
Nie można tak po prostu dotknąć czyjejś duszy, poprzestawiać w niej paru fragmentów i od tak sobie odejść. Jesteś gdzieś, tuż pod skórą, pod powieką, w takiej małej malutkiej cząsteczce w jednym włókienku mój i tak już pozostanie. I mogę zaprzeczać, krzyczeć głośno, że to było, że już nie ma, że żaden ślad nie został ale... Powtarzenie czegoś po tysiąckrot nie sprawi, że nagle stanie się prawdą.
Już prawie sobie wmówiłam, że to koniec absolutny, że prezenty od losu już się skończyły, a tu serce znów zawirowało, a tu los znowu pozwolił sobie na kaprys.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz