A i tak btw.
Mora znów powróciła.
Mora to magiczny nóż przywleczony przez mojego ojca lata temu ze Szwecji, który na obozie wsysł w czasie alarmu plecakowego i po paru dniach tajemniczo znalazł się z powrotem w namiocie. Był tak miły, że nawet się położył na swoim miejscu na półce. Rano gdy go tam zobaczyłam myślałam, że mam zwidy czy coś. Szczególnie, że szukałyśmy go intensywnie, pytając wszystkich czy ktoś go widział. Oczywiście widzieli go wszyscy jak samotnie leżała sobie na środku polany. I oczywiście nikt nie wie jakim cudem stamtąd znikł. Zły nóż. Sam sobie poszedł. Potem ów nóż znowu zniknął. Tym razem w czasie budowania szałasów. Wszyscy położyli na nim krzyżyk wychodząc z założenia, że zgubił się w trawie.
A tu niespodzianka. Magiczna mora wczoraj do mnie wróciła. Cała i zdrowa.
Fajny nóż. Sam wraca do właściciela.
...
Bez komentarza.
W ogóle temat noży jest dla mnie drażliwy więc chyba pora zainwestować w scyzoryk. Mam dość znikających noży, które migrują, a jak im się znudzi to wracają. W przyszłym roku scyzoryk będę nosiła na sznurku na szyi.
wow. ta mora Justyny? Bo Justyny też znikła... :)
OdpowiedzUsuńtak, ta od Justyny
Usuń