W piątek wszyscy usiłowali zrozumieć mojego focha nie rozumiejąc, że po prostu potrzebowałam pretekstu by tupnąć nogą i obrazić się na cały świat.
A pretekst dały mi w prost idealny.
Nie lubię wywlekania ''brudów'', nienawidzę wytykania mi starych błędów do których przyznałam się w chwili słabości niepomna na to, że miałam nie ufać.
Jeden plus tej całej awantury; odkryłam, że jednak nie jestem tak sama jak myślałam.
Nie wiem czy to tylko moja paranoja czy po prostu instynkt ale nie ufam Ci. Osoba, która nie potrafi ponosić konsekwencji swoich własnych wyborów i czynów, zapewne też nie potrafi mówić trudnej, bezwarunkowej prawdy.
Dzisiejsza kłótnia kompletnie wytrąciła mnie z równowagi.
Żadne argumenty mnie nie przekonają, że samobójstwo nie jest wyjściem egoistycznym.
Jest egoistyczne, bo wyrywa w sercu wszystkich bliskich dziurę, która nigdy się tak do końca nie zasklepia.
Czemu niektórzy są tylko wtedy gdy uważają, że są potrzebni? Albo się jest albo nie. Przyjaźń na wyrywki nie istnieje.
''I took all your pictures off the wall,
And I wrapped them in a newspaper blanket.
And I haven't slept in what seems like a century.
And now I can barely breathe.''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz