Dzisiaj prawie trzy godzinne znęcanie się nad sprzętem do karaoke.
Czasami zdarzało mi się trafiać w melodię.
No i nie ma to jak śpiewać Bibera i to z jakimś facetem,
a wycie na piosence Within Temptation pobiło wszystko.
Jutro WOŚP.
Już się wyspałam...
Wiem, że jestem wnerwiająca, dobijająca etc.
ale przepraszam bardzo nikogo nie zmuszam
do zadawania się ze mną.
Ja pierdziele czasami mam ochotę rzucić wszystko w cholerę.
Zamknąć się w domu i mieć wszystko i wszystkich gdzieś.
No a gdybym mogła cofnąć czas o jakieś 10 miesięcy
to w życiu nie wstąpiłabym do Leśnych.
No ale raczej nie będę odchodzić po raz n-ty,
bo zginęłabym marnie.
Ale mam tak cholernie dość!
No i oczywiście zawsze ja i W. jesteśmy te złe i niedobre,
a M. jest jak zwykle idealna.
No ale oczywiście ja W. i Mi. się mylimy
i nie dostrzegamy obrazu całości.
Ach te nasze klapki na oczach.
Tak jestem małym, rozgoryczonym, samolubnym dzieckiem.
I co z tego?
Czasami chciałabym mieć przyjaciół na których mogłabym liczyć,
a nie takich, którzy po prostu wyłączają telefon.
Nienawidzę tego.
Masz mnie dość?
Błagam powiedz mi.
To 100 razy lepsze niż zastanawianie się czy coś zrobiłam,
czy my coś zrobiłyśmy,
czy to po prostu chandra, zmęczenie czy coś.
Idę spać, bo mam chandrę jak stąd do nie widać.
Tęsknie za brakiem kłótni, za szczerością, za wspieraniem się.
Za godzinnymi rozmowami, spacerami.
Za tym wszystkim co coraz bardziej umiera.
Wydając ostatnie agonalne krzyki.
Za przyjaźnią.
Prostą, nieskomplikowaną przyjaźnią,
która była równie naturalna jak oddychanie.
Tak wiem jakiekolwiek związki międzyludzkie
nigdy nie są proste.
No ale bez przesady.
''O przyjaźń się nie walczy, bo o prawdziwą nie trzeba,
a o fałszywą nie warto''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz