Kocham. Rozbieram to słowo. Smakuje. Obgryzam. Układam między wargami. Rozkładam na sylaby, rozdzielam samogłoski.
Sens w bezsensie.
Czy naprawdę miłość mnie usprawiedliwia?
Choro, ślepo, bezwarunkowo.
Ekstatycznie szczęśliwa.
I nie ma sekundy w której bym za nim nie tęskniła. Nawet gdy jest tuż obok.
Nie potrafię się nasycić. Nie potrafię powiedzieć "już, stop, wystarczająco". Nigdy nie będę miała dość.
"Są chwilę, gdy wolałabym martwym widzieć Cię
Nie musiałabym się Tobą dzielić, nie nie
Gdybym mogła schowałabym
Twoje oczy w mojej kieszeni
Żebyś nie mógł oglądać tych
Które są dla nas zagrożeniem
Do pracy nie mogę puścić Cię, nie, nie
Tam tyle kobiet, a każda w myślach gwałci Cię
Złotą klatkę sprawię Ci, będę karmić owocami
A do nogi przymocuję złotą kulę z diamentami"
Hey Zazdrość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz