I brakuje mi w życiu poezji. I choć są w życiu chwile kiedy niemal czuje jej smak na języku to wymaga się ulotna, nieuchwytna, zadziorna. I tomiki poezji pochowały się po kątach. I śmieją się, drwią pod warstwą kurzu. I gdy otworze jakiś gdy uda się pochwycić to wiem, że kartki będą puste. I nie dla mnie już, nie dla mnie.
I zjadła mnie szarość życia. I nie ma bieli, ni czerni. I błękitów. Nie dla mnie już chmury kłębiste marzeń, bo dorosłam, spokorniałam. I dałam się uchwycić w tryby tego życia. I nie ma co jutro, co będzie, co było w pięknych słowach. I zapomniałam szumów zielonych i szeptów i uśmiechu ''bo ty się uśmiechasz''. I stałam się, miło byłoby rzecz tym kim kiedyś byłam lecz nie.
I jestem kimś obcym dla kogo czajnik nie gwiżdze, kawa nie faluje, latarnie nie pokazują drogi. I stałam się cieniem dorosłym, a jakże, dla kogo droga jest tylko asfaltem prowadzący tam gdzie dojść muszę - do pracy, do szkoły. I nie ma dla mnie marzeń ni bajek, ni mrzonek. I zamyśleń, przemyśleń, bo zapomniałam jak czuć, jak patrzeć, jak być. I nie ma już dla mnie powietrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz