Zaśmiała się cicho pod nosem. Sentymentalna? Pozory, gra niewarta świeczki. Trywialna, dziecinna, agresywna, aspołeczna. Ot co. A tu? To... Wylanie wiader z pomyjami. Każdej niechcianej cechy charakteru. Ubzdurała sobie, że gdy przesyci trochę tekstu tanim sentymentalizmem i pozorną romantycznością to się tego jednocześnie i nauczy i oduczy. Od tak. A może i ''zgłębieje''. Może jakąś dziurę zalepi. A może... A może stanie się niczym jedna z tych zwiewnych, delikatnych i przesyconych kobiecością postaci z tych wszystkich romansów historycznych. Od tak. Zakochała się w innych czasach i nagle jej się zachciało być Jane Eyre czy Elizabeth Bennet. No pusty śmiech człowieka po prostu ogarnia.
Ciężko być głęboką, romantyczną istotką gdy meritum istnienia sprowadza się do wstać, zjeść, iść spać, w razie pożaru wynieść z łóżkiem.
Delikatna... Siąść, płakać i rwać włosy z głowy. Ubzdurała się jej delikatność przy prawie dwóch metrach wzrostu, szerokości szafy dwudrzwiowej i wdzięku nosorożca na wybiegu.
Tylko w filmach i przy wzroście metr pięćdziesiąt w kapeluszu i wielkich oczach można siąść i płakać, a wszystko się samo zrobi, na rękach wyniosą i jeszcze wachlować będą. To nie tak.
Poza tym działać to to mogło przy gentlemanach. Jakieś sto lat temu.
Zachciało jej się świat zmieniać, ludzi wychowywać, rycerza na białym koniu szukać.
Rycerz zmienił zbroję na rurki i fulkapa, a konia wymienił na iphona, ipoda czy inne dziadostwo i poszedł podrywać dupy w Macdonaldzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz