Nie rozumiem jak można lubić się upijać. Jak można w namaszczeniu celebrować te momenty gdy rozum przegrywa z ciałem?
Rzadko się upijam, a za każdym razem gdy to zrobię sromotnie żałuje.
Jednocześnie wciąż widzę jak niektórzy z tego uczynili swój życiowy cel.
Byle do piątku - byle do melanżu.
Rzygam już tymi wszystkimi postami typu: ''Aśienajebaem'', ''Takie melo'', ''Więcej nie pije'' no i oczywiście obowiązkowymi sweet fociami z wódką na stole i papierosami w ręce.
Jesteśmy taaaaaacy dorośli.
A gdy widzę wszystkie imprezy pod hasłem ''Za hajs matki baluj" to nie wiem czy to jest bardziej żałosne czy śmieszne.
Gimbaza się bawi. Uciekajmy z krzykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz