sobota, 6 października 2012

niewybaczalne

''Never be
Never see
Won't see what might have been
What I've felt
 What I've known''

Czasami nienawidzę tego, że się przejmuje.
 Tracę grunt pod nogami nie mogąc nic zrobić.
Zabija mnie to coraz bardziej..

''Make it stop.
 Let this end,''
          !

Przestańcie. Skończcie z tym. Do niczego to nie prowadzi.
Łańcuch złamanych serc. Łańcuch serc zdeptanych i porzuconych.
Tak się nie robi. Tak nie można. Przestań. Skończ.



Wypaliłam się. Zgasłam. Za mgnienie oka nie zostanie nawet ślad.




“Serce Roześmiane” Charles Bukowski

twoje życie należy do ciebie
nie daj go sobie wtłoczyć w ramy nędznego poddania.
czuwaj.
zawsze jest wyjście.
gdzieś musi być światło.
niekoniecznie dużo ale
wystarczy by rozproszyć mrok.
czuwaj.
bogowie dadzą ci możliwości.
poznaj je.
skorzystaj z nich.
nie, nie pokonasz od razu śmierci
ale możesz dać jej łupnia w życiu, czasami.
a im częściej dasz sobie z tym radę,
tym bardziej rozproszysz mroki.
twoje życie należy do ciebie.
pamiętaj o tym, póki jeszcze je masz.
jesteś cudem.
bogowie tylko czekają by zacząć się zachwycać
tobą.

piątek, 5 października 2012

oh love

''Talk myself out of feeling
Talk my way out of control
Talk myself out of falling in love
 Far in love with you''


Mów ze mną, mów do mnie, mów o mnie, po prostu mów. Nie milcz.

Wykorzystałam swój limit lotów w dół i teraz nadszedł mój czas by łapać.
Tym trudniejsze, że wcale nie chcą być złapane.
W tym problem, że rozkochały się w locie w dół.
Nie jestem nim. Nie potrafię powiedzieć tego co powinno być powiedziane.
Nie potrafię zatrzymać, powstrzymać złapać.
Nie potrafię być cierpliwa.
Nie potrafię się nie przejmować, nie żyć tym.
Kusi mnie by samej skoczyć, bo co jeszcze może nas spotkać?


Każdego dnia postanawiam, że będzie dobrze i każdego wieczoru kładę się z myślą, że nie było.
Ja jedna?
Nie znam ludzi bezustannie szczęśliwych, osiągających wszystko i dotrzymujących
obietnic.


Tak łatwo się znika.



Chcesz recepty na proste życie?
Nie kochaj.



środa, 3 października 2012

Źle. Źle. Źle.
I motywacji brak.
I przyjaciele też gdzieś znikają.
I wszystko bez sensu.
Potrzebuje się zatrzymać. I uciec.
Na szczęście za tydzień Beskidy. Może choć trochę podładuje baterie.

Jesień to zły czas.

wtorek, 2 października 2012

.

Karkołomny lot. Do utraty tchu. Do łez w kącikach oczu. Do krzyku. Przerażenia? Zachwytu. Do zatracenia. Do rozkoszy. Do utraty. Siebie? W źrenicach okrytych cieniem rzęs.

''You make me wanna die
I'll never be good enough
You make me wanna die
And everything you love
will burn up in the light
Every time I look inside your eyes
(I'm burning in the light)
 You make me wanna die''



Weź wszystko co posiadam. I tak nie mam już nic do stracenia.


Charles Bukowski NIKT TYLKO TY


nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam.
raz po raz będziesz lądował
w prawie niemożliwych
sytuacjach.
tamci raz po raz będą próbowali
podstępem, ukradkiem i
siłą
zmusić cię, żebyś uległ, dał za wygraną i (lub) po cichu umarł
w sobie.

nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam
i niewiele trzeba, żeby ci się to nie udało,
całkiem niewiele
ale śpiesz się, śpiesz się, śpiesz.
po prostu ich obserwuj.
słuchaj co mówią.
tym właśnie chcesz być?
istotą bez umysłu i serca?
chcesz jeszcze przed śmiercią
zaznać śmierci?

nikt nie może cię uratować, tylko
ty sam
a wart jesteś uratowania.
niełatwo będzie zwyciężyć w twojej wojnie
ale jeśli w ogóle coś warto wygrać
to właśnie ją.

pomyśl o tym.
pomyśl, jak siebie uratować.
siebie z ducha.
siebie z brzucha.
śpiewającego, magicznego
pięknego siebie.
uratuj go.
nie wstępuj do klubu martwych duchem.

pielęgnuj siebie
z humorem i gracją
a w końcu
jeżeli zajdzie potrzeba
rzuć własne życie na szalę
i mniejsza o to, jakie masz szanse, mniejsza o
cenę.

tylko ty sam możesz się
uratować

zrób to! zrób!

a wtedy dokładnie zrozumiesz, o czym
mówię.

poniedziałek, 1 października 2012

...,...

Czekając na śmierć rozpaczliwie czepiamy się życia. Jak pijak ostatnią szklankę wódki. Rozpaczliwie. Ściska. W pustych miastach, pełnych ludzi w domach. Ukrytych przed samym sobą. Pragnąc. Cichych kroków na schodach. Miłość. Wypala. Poezja zabija uczucie. Skuteczniej niż sztylet.


Pusta. Zgasła. Strzępki w wieczornym powietrzu.


Nie rozumiem. Nie chce zrozumieć. Czemu teraz?
Digarta nie podam. Anonimie chcesz to się zgłoś osobiście. Na razie to jest tylko coś mojego, coś anonimowego co się dopiero wykluwa. Dostęp tylko dla wybranych.

Wszystko czego się bałam zwala mi się na raz na głowę. Nie może być trochę źle. Nie, po co. Musi być od razu koszmarnie.
Jestem totalnie rozstrojona. Dobranoc.

Trolololo. Śpiewam, tańczę i podskakuje, bo założyłam profil na digarcie i moja kiepska poezja się tam podoba. Może koniec z pisaniem do szuflady?


''Mi się to podoba!''
Nie rozumiem, a może nie chce zrozumieć, co ludzie widzą, co ludzie kochają w 15 kg niedowagi i wszystkich żebrach na wierzchu. Po co się katować? Po co się zabijać?
A generalnie wszystko przez tą głupotę zwaną miłością.

niedziela, 30 września 2012

Przetrwałam, wyszłam zwycięsko, kanu wypłynęło na spokojne wody.
Wygrałam. Poniekąd. Sama z sobą. I?
I błogo upadałam i podnosiłam się przez cały boży rok przez co mój magiczny stopień,
który planowałam zamknąć do końca 2012 roku jest w dalszym stopniu niezamknięty
a mamy prawie październik. 10 miesięcy obsuwy = brawo ja.
I z czym tak naprawdę wygrałam? Ze swoją głupotą? Ze swoim nastoletnim, smarkatym
wielkim zakochaniem o którym za rok pewnie nawet pamiętać nie będę?
Rzeczywiście mam z czego być dumna.
Wczoraj siedząc na biwaku na którym w sumie nie powinnam być, jedząc pomidorówkę,
której nie powinnam jeść, miałam tak niesamowitą ochotę przywalić sobie menażką
w łeb, że aż żałuje, że tego nie zrobiłam.
Na własne życzenie nie jestem częścią ''Czarnego wilka'', ani tym bardziej osobą, którą
ktokolwiek z nich powinien spytać o jakąkolwiek radę.
Nawet nie potrafiłam przypilnować by dodali śmietanę do zupy.
Arrr.